JAZZ po raz 36-ty

XXXVI Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych Kalisz 2009 w Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu.

Program :

piątek, 27 listopada 19:00

WITOLD JANIAK MAINSTREET (Polska)
Witold Janiak - fortepian
Michał Kobojek - saksofon altowy
Marcin Błasiak - gitara basowa
Emil Walechowski - perkusja

MARTIN REITER e BAND (AUSTRIA)
Martin Reiter - fortepian akustuczny i elektryczny
Martin Eberle - trąbka
Jojo Lackner - gitara basowa
Peter Kronreif - perkusja

LEE KONITZ & DAN TEPFER DUO (USA)
Dan Tepfer - fortepian
Lee Konitz - saksofon altowy

sobota, 28 listopada 18:00

PAWEŁ KACZMARCZYK AUDIOFEELING BAND (Polska)
Complexity In Simplicity
Paweł Kaczmarczyk - fortepian
Jerzy Małek - trąbka
Tomasz Grzegorski - saksofon tenorowy, klarnet basowy
Radek Nowicki - saksofon tenorowy i sopranowy
Wojciech Pulcyn - kontrabas
Łukasz Żyta - perkusja

JEF NEVE TRIO (Belgia)
Jef Neve - fortepian
Piet Verbist - kontrabas
Teun Verbruggen - perkusja

HELEN SUNG TRIO (USA)
Helen Sung - fortepian
Lonnie Plaxico - kontrabas
E.J. Strickland - perkusja

niedziela, 29 listopada 18:00

ARTUR DUTKIEWICZ TRIO (Polska)
Niemen/Improwizacje
Artur Dutkiewicz - fortepian
Andrzej Święs - kontrabas
Sebastian Frankiewicz - perkusja

ELIANE ELIAS QUARTET (Brazylia/USA)
Eliane Elias - fortepian, śpiew
Marc Johnson - kontrabas
Rubens De La Corte - gitara
Rafael Mendes Barata - perkusja

Koncert dodatkowy, w klubie Wanatówka  sobota, 28 listopada 23:00

ILONA DAMIĘCKA QUINTET feat. MACIEJ SIKAŁA

Ilona Damięcka - fortepian, śpiew
Maciej Sikała – saksofon
Marcin Gawdzis - trąbka
Andrzej Święs - kontrabas
Sebastian Frankiewicz - perkusja

Organizacja festiwalu & partnerstwo medialne:

 Dyr. CKiS Barbara Fibingier Dyr. CKiS Barbara Fibingier

Festiwal zrealizowano ze środków:
- Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego
- Urzędu Marszałkowskiego Województwa Wielkopolskiego
- Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu
- budżetu Kalisza – miasta na prawach powiatu - w ramach mecenatu nad kulturą

Sponsor Główny Festiwalu:

Firma Budowlana NOVUM – Ryszard Kubiak i Henryk Domagała – Główny Sponsor Festiwalu    

Sponsorzy:

Przedsiębiorstwo Oczyszczania Miasta EKO Spółka Jawna                    
Zakład Budownictwa Wodnego i Melioracji BUDWIM - Janusz Wysogląd                                        
Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych S.A. PUK           
Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej - Składy Kupieckie            
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o.

Hotel Orbis Prosna Kalisz

Partnerzy:
Ambasada USA w Warszawie
Austriackie Forum Kultury w Warszawie

                                                               *    *    *

28. listopada 2009


Pełnym gazem i we wspaniałym stylu ruszył w piątek 36. Międzynarodowy Festiwal Pianistów Jazzowych w Kaliszu. Rozpoczęło się znakomitym przyjęciem formacji młodego pianisty kaliskiego, czyli Witold Janiak Mainstreet Quartet. Publiczność była zachwycona.

(Przedstawiciel publiczności) "Ja dawno nie słyszałem rozpoczęcia Festiwalu na takim poziomie, a jestem na wszystkich Festiwalach od 36 lat. Jestem absolutnie zachwycony. Po pierwsze, Pana szczerością, ale także oczywiście profesjonalizmem i repertuarem. I fantastycznym perkusistą."

(Witold Janiak) "Zaskoczony jestem tym odbiorem. Nigdy bym się nie spodziewał czegoś takiego, tym bardziej, że kilkadziesiąt tych koncertów się zagrało i w pewnym momencie w ogóle przestaje się myśleć o tremie, a tu trema mnie złapała i to bardzo poważnie. Jestem pod wielkim wrażeniem publiczności i tego przyjęcia, które jest dla mnie wyjątkowe. Nie spotkałem się z czymś takim jeszcze nigdy."

Równie gorąco festiwalowa publiczność przyjęła znakomicie napisane i doskonale wykonane utwory austriackiego Martin Reiter Trio oraz pełne humoru spotkanie ponad pokoleniami, czyli występ 27-letniego amerykańskiego pianisty Dana Tepfera oraz 82-letniej legendy saksofonu, Lee Konitza. Wszyscy jednogłośnie chwalili też nowy fortepian zakupiony przez Centrum Kultury i Sztuki w Kaliszu. Placówce tej zawdzięczamy obecność Festiwalu Pianistów w tym mieście. Dziś kolejny dzień muzycznej uczty. Od 18:00 w kaliskim Centrum zagrają: Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Band,  belgijski zespół Jef Neve Trio oraz amerykańskie Helen Sung Trio z rewelacyjną Helen Sung przy fortepianie.

Fotorelacja z piątku - zdj. Anna i Tomasz Mażuchowscy

Lee Konitz

Lee Konitz i Dan Tepfer 

 

A oto festiwal widziany Zdjęcia słuchaczy Radia Centrum.

                                                                     *    *    *

29. listopada 2009

Świetna muzyka, znakomici wykonawcy i niepowtarzalny nastrój to główne atuty Międzynarodowego Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu. Na 36. jego edycję zjechały do Centrum Kultury i Sztuki  prawdziwe gwiazdy, a za nimi wielbiciele imprezy wierni jej od prawie 40 lat. Pierwsze dwa festiwalowe dni (piątkowy i sobotni) nie zawiodły ich oczekiwań.

"Kolejna wielka uczta dla ludzi, którzy kochają muzykę zwaną jazzem. To coś niezwykle pięknego, coś, na co osobiście zawsze czekam." "Ja tradycyjnie od prawie 40 lat zawsze jestem w Kaliszu i po raz kolejny udało mi się z drugiego końca Polski przyjechać. Bardzo się z tego cieszę." "Specjalnie z Warszawy przyjeżdżam na te koncerty. Muzyka tu zawsze królowała i dobry nastrój. I oby tak było nadal." "W Polsce jest około 100 imprez jazzowych. Ten Festiwal jest jednym z bardziej ekskluzywnych. 450 km jechałem, żeby być tu razem z wami." "Ja jestem na wszystkich Festiwalach od 36 lat i jestem absolutnie zachwycony."

Trudno powiedzieć, kto był gwiazdą sobotniego wieczoru. Drobniutka Helen Sung (Amerykanka chińskiego pochodzenia) okazała się rzeczywiście zdumiewająca, elektryzująca i wysokooktanowa, jak mówią o niej recenzenci. Kontrabasista i perkusista z Helen Sung Trio dzielnie jej sekundowali. Wielkie wrażenie na publiczności zrobiły także dwa kolejne zespoły. Paweł Kaczmarczyk Audiofeeling Band zaprezentował utwory z najnowszej płyty: "Complexity in Simplicity" i (jak twierdzili słuchacze) był to mocny cios muzyczny. Z kolei Belgowie z Jef Neve Trio podbili serca nowatorskim połączeniem brzmień klasycznych i jazzowych, co określone zostało jako przecieranie nowych ścieżek w jazzie XXI. już wieku. Całości dopełniła jam session w "Wanatówce". Wystąpił tam kwartet Ilony Damięckiej z Maciejem Sikałą w roli gościa specjalnego. Dziś ostatnie już festiwalowe spotkanie. Jego bohaterami będą: Artur Dutkiewicz Trio (oczywiście z Polski) oraz brazylijsko-amerykański Eliane Elias Quartet. Początek o 18:00.

Fotorelacja sobotnia - zdj. Anna Mażuchowska

Helen Sung

 

Jef Neve Trio

  

Ilona Damięcka z Maciejem Sikałą

 

Paweł Kaczmarczyk Sekstet

deluraatrc.fm


Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).

Komentarze

Jeśli chodzi o

Jeśli chodzi o przekomarzanie się kilka komentarzy wcześniej=>żałosne. Każdy ma prawo do wypowiadania się i nie musimy się ze wszystkim zgadzać. Ja np. byłam tylko w piątek, czego bardzo żałuję i bardzo mi się podobał występ Witolda Janiaka. Za to słuchając Reitera prawie zasnęłam. Obudziłam sie dopiero na utworze perkusisty z jego bandu. Nie znam sie na formie ale jego gra nie była dla mnie powalająca, a wręcz nużąca. Jeśli chodzi o ostatni występ to Konitz grał tak sobie. WIem, nie musiał się popisywać, bo już ma tytuł legendy, ale był troche przewidywalny. Pianista też mnie nie zachwycił. Wyszłam po 3 kawałkach. Panowie wybronili się jedynie poczuciem humoru.

Czy na tym festiwalu była przyznawana nagroda dla najlepszego pianisty i sidemana? Bo szczerze mówiąc to był mój pierwszy festiwal i nie wiem jak to się odbywa. Słyszałam wcześniej o laureatach, a czytając relacje z tegorocznego festiwalu nie spotkałam się z informacją o zwycięzcy. Będę wdzięczna jak ktoś mnie oświeci:)

Jeśli chodzi o

Jeśli chodzi o przekomarzanie się kilka komentarzy wcześniej=>żałosne. Każdy ma prawo do wypowiadania się i nie musimy się ze wszystkim zgadzać. Ja np. byłam tylko w piątek, czego bardzo żałuję i bardzo mi się podobał występ Witolda Janiaka. Za to słuchając Reitera prawie zasnęłam. Obudziłam sie dopiero na utworze perkusisty z jego bandu. Nie znam sie na formie ale jego gra nie była dla mnie powalająca, a wręcz nużąca. Jeśli chodzi o ostatni występ to Konitz grał tak sobie. WIem, nie musiał się popisywać, bo już ma tytuł legendy, ale był troche przewidywalny. Pianista też mnie nie zachwycił. Wyszłam po 3 kawałkach. Panowie wybronili się jedynie poczuciem humoru.

Czy na tym festiwalu była przyznawana nagroda dla najlepszego pianisty i sidemana? Bo szczerze mówiąc to był mój pierwszy festiwal i nie wiem jak to się odbywa. Słyszałam wcześniej o laureatach, a czytając relacje z tegorocznego festiwalu nie spotkałam się z informacją o zwycięzcy. Będę wdzięczna jak ktoś mnie oświeci:)

Na koniec show w wykonaniu

Na koniec show w wykonaniu Eliany Elias, publiczność tego pragnęła, niemalże wszystkie standardy bossanova
ciepła barwa glosu, po prostu profesjonalistka. Eliana została nagrodzona dwukrotnymi oklaskami na stojąco. Wspaniałą improwizacją popisał się basista Marc Johnson.
Ubiegłoroczny festiwal był lepszy, tegoroczny zaliczyłbym do przeciętnych, ale dobre i to. Brakowało liderów z polskiej czołówki, szkoda.
Nie zawiodło nagłośnienie i co ważne - klimatyzacja, co było szczegółnie ważne ze względu na przeładowaną salę.
Do zobaczenia za rok.

ja z kolei rozczarowany

ja z kolei rozczarowany jestem częścią "publiczności" przebywającej wczoraj na piętrze w Wanatówce...
Przykre było zagłuszanie muzyków rozmowami, krzykami i salwami śmiechu, patrzenie na smutek saksofonisty... Ciężko odmówić racji komentarzowi który usłyszałem z sali - "co za bydło"
Co do wczorajszych koncertów - najwięcej pozytywnych emocji budził we mnie występ grupy Pawła Kaczmarka, Trio Jefa - również, ciekawy zabieg perkusisty z pokrywkami ;)

wanatówka zawsze raczej

wanatówka zawsze raczej służyła do konsumpcji gorzały niż do słuchania muzyki, szkoda bo Maciej Sikała i reszta zespołu to naprawdę dobrzy muzycy, a cała sytuacja odzwierciedla to po co większość ludzi przychodzi na takie koncerty, smutne ale niestety prawda ...

Bardzo podobały mi się

Bardzo podobały mi się wczorajsze koncert. Świetnie zaczęło się od Pawła Kaczmarczyka i Audiofeeling. Żywiołowo, ładne solówki, współpraca między muzykami na scenie i radość z grania... Jeszcze dużo przed nimi.
Jef Neve ze swoim zespołem faktycznie porywa słuchaczy, zaraża swoją energią, pasją i radością. Każdy z tych muzyków ma coś własnego do powiedzenia, a potrafią grać razem i słuchać się na scenie...
Ostatni koncert - Helen Sung z Lonnie Plaxico i JJ Stricklandem - świetnie wyglądają razem na scenie: mała dziewczyna i dwóch czarnoskórych facetów, którzy co jakiś czas na nią zerkają. Chociaż Helen nie jest liderką tego zespołu. Podoba mi się ich wspólna gra, ale każde z nich to indywidualność, niezależne od drugiego, z własnym doświadczeniem. Świetny był moment, kiedy Helen Sung wskazuje ręką na siebie, pokazując, że teraz ona chce i ma grać...
Czekam na dziesiejszą resztę. Mam nadzieję, że się nie rozczaruję...

Belg Jef Neve jest

Belg Jef Neve jest pianistą, który wybija się ponad pozostałych. Można go porównać do dyrygenta, szefa dużej orkiestry który zespala się ze swoim zespołem duchem i ciałem. Dla Jefa tą orkiestrą był fortepian. Całkowicie odseparowany od wszystkiego co nie jest muzyką jaką wykonuje. Dosłownie wyskakuje z siebie aby osiągnąć maksimum tego co fortepianowi polecił wykonać. Jest też coś w jego utworach co nie jest ani jazzem, ani muzyką klasyczną. I to jego cudowne pianissimo i fortissimo, a także crescendo..Paweł Brodowski słusznie określił dzieła Jendofa Neve jako muzykę XXI wieku. Helen Sung wykazała klasę, ale nie zachwyciła mnie tak jak Martin Reiter oraz Jef Neve. Helen gra świetnie, jest bardzo sympatyczna, ale brakuje w jej muzyce tego co posiadają Martin i Jef.
Można powiedzieć, że dzisiejszy dzień dostarczył więcej wrażeń niż wczorajszy.
Sala Centrum zapchana do granic możliwości. Aż prosi się zmiana, następny Festiwal powinien się odbyć w auli UAM. Każdy miłośnik jazzu powinien posiadać możliwość kupna biletów.

Dziękuję za krytykę

Dziękuję za krytykę krytyki, podtrzymuję to co napisałem o obecnym poziomie zawodowym wybitnego jazzmena, wielu koneserów było na koncercie chociażby aby go osobiście zobaczyć. Niestety amerykańscy muzycy odwalili w Kaliszu zwykłą chałturę, na co w swoim kraju nie mogliby sobie pozwolić.
Narazie na estradzie Centrum występują muzycy z niższej półki, darujcie panowie, ale pewnie niektórzy z was zapomnieli czasy gdy w naszym mieście gościli ci najlepsi.

Wskaż mi, proszę, w

Wskaż mi, proszę, w której wypowiedzi przypisuję sobie miano "znawcy jazzu"? :) I dlaczego ma to dla Ciebie znaczenie w tym wątku dyskusji, w którym piszemy o stosunku anonimowego komentatora do publiczności obecnej na koncercie? Zaczyna się ciekawie, czekam na dalszy ciąg... :)

Nie wymądrzam się i

Nie wymądrzam się i odpowiadam rzetelnie - w temacie, w którym wypowiedziałem się wcześniej. Uważam, że "rzetelność" w tym przypadku oznacza właśnie umiejętność pozostawania w obrębie dyskusji, którą ktoś pragnie zamienić na licytację.

Wybacz, ale to chyba oczywiste, że nie chcąc się wdawać w kłótnię w stylu: "Który z nas widział i zrecenzował więcej koncertów?" (a potem: "Moja czy Twoja redakcja jest lepsza?", "Kto z nas ma więcej lat?" itp., itd.), pozostaję przy rozpoczętym wątku. Sam wiesz, do czego zmierzałaby taka wymiana zdań - do dyskusji chłopców, licytujących się w piaskownicy o to, który samochodzik jest szybszy - ciężarówka Robercika czy koparka Witusia...

Jeżeli chcesz dyskutować - zapraszam, zachęcam, chętnie odpowiem, jeśli będę potrafił. Musimy tylko obaj spełnić jeden zasadniczy warunek: wypowiadać się na temat rozpoczęty i kontynuowany przez poprzedników, a nie odwoływać się do kwestii funkcjonjących poza wątkiem rozmowy, bo nawet mało wprawny rzemieślnik słowa wie dobrze, że jest to w erystyce jedna z "brudnych" technik manipulacyjnych.

Wierzę, że odpowiedziałem Ci rzetelnie.

Tomek nie odpowidaj bo

Tomek nie odpowidaj bo zawalicie cale forum
rozmawiasz z jednym gosciem a nie z kilkoma osobami
to tylko podpucha a nie dyskusja nie warto\
i tak sie nie dogadacie

wreszcie ktoś napisał

wreszcie ktoś napisał całą prawdę o niektórych wykonawcach, to że się ma nazwisko to nie wszystko , czasami zostaje tylko nazwisko a muza jest do niczego.

Cóż za precyzja i

Cóż za precyzja i wnikliwość! "Cała prawda", powiadasz? A czym jest wspomniana "cała prawda"? Czy aby nie wyrazem nabrzmiałych emocji anonimowego krytyka, który swoją wypowiedzią pragnął podkreślić: "Jestem mądrzejszy od wszystkich obecnych na sali koncertowej. Bo jedyny nie klaskałem!". (Mam nadzieję, że naprawdę nie klaskał...).

Poza tym "cała prawda" o autorze komentowanej przez Ciebie wypowiedzi sprowadza się do stwierdzenia, że potrafi on anonimowo rzucać ostre słowa na internetowym forum, lecz zabrakło mu odwagi, by opuścić koncert, gdy uznał, że poziom muzyczny występu godzi w jego wysublimowane gusta. Wybacz "x", ale to bardzo młodzieńcza postawa. Może nawet dziecinna.

Jeśli jesteś niezależnym komentatorem - przemyśl to sobie. Jeżeli natomiast w rzeczywistości jesteś zarówno autorem wypowiedzi, jak i pochwalnego komentarza do niej - lepiej już nie myśl za dużo. Odpocznij...

Występ Lee Konitza to

Występ Lee Konitza to totalne nieporozumienie. Artysta zaprezentował poziom początkującego saksofonisty z wiejskiej kapeli. Było to żałosne widowisko. Publiczność nie zwracała uwagi na fakt że artysta po prostu skowycze, zamiast grać. W uznaniu dawnej świetności Konitz otrzymał huczne brawa i bisy, co mogło go utwierdzić w błędnym przekonaniu, że jest w formie. Ten skowyt tkwi mi w uszach, nie mogłem wyjść i byłem zmuszony słuchać tego koncertu aż do końca, była to dla mnie tortura.
Natomiast wspaniały był koncert austriackiego pianisty Martina Reitera, który poziomem swej gry zdecydowanie przewyższył naszego rodaku Witolda Janiaka. Reiter grał po prostu pięknie, a " bądźmy piękni" to udana próba piosenki Janiaka.

Nie "dawna świetność",

Nie "dawna świetność", lecz umiejętności artysty, jego kontakt z publicznością i przede wszystkim muzyka, która nadal budzi gorące emocje - stanowiły powód opisanej przez Ciebie reakcji publiczności. Publiczności zachwyconej całokształtem występu. Publiczności chłonącej muzkę z zamiłowania, z pasji, którą odczuwa i którą docenia u występującego przed nią artysty.

Masz prawo oceniać występ według własnego uznania. Jednak warto pamiętać, że krytykę podejmujemy w celu zachęcenia do dyskusji, a nie wynoszenia się nad nierozumny motłoch. Bo do takiego poziomu sprowadzasz widzów obecnych na sali podczas koncertu. I taki poziom prezentujesz swoją wypowiedzią - przesyconą frustracją, niespełnieniem, przekonaniem o Twej wyjątkowej wiedzy, doświadczeniu, spostrzegawczości, guście - itp., itd.

Na sali - co wydaje sie być oczywiste dla kogoś, kto trochę już żyje na tym świecie - było więcej osób zachwyconych i zawiedzionych. Tylko nie każdy z nich wyraża swoją opinię w tak młodzieńczy, kategoryczny sposób.

PS Czy Lee Konitz nie był w formie? A jaki poziom "formy" wziąłeś pod uwagę w przypadku muzyka liczącego sobie 82 lata? Swój? Gratuluję umiejętności budowania kontekstu. Współczuję natomiast artystycznego niespełnienia i zawężonego postrzegania świata.

PS 2 Przypuszczam, że jednak mogłeś wyjść. Zabrakło Ci odwagi?

Lee Konitz jest fenomenalny.

Lee Konitz jest fenomenalny. Nie poddaje się żadnym ocenom, jest niepokorny i oryginalny, w czasie gry zamienia się w swój instrument, a raczej we własną melodię i dźwięki. To była gra doświadczonego muzyka i mężczyzny.
Jeśli masz swoje zdanie, Twoje prawo. Jednak trudno uwierzyć, żeby cała sala "myliła się" przyjmując owacyjnie występ Konitza i Tepfera. Obaj się dobrze zgrali i widać, jak świetnie rozumieją się na scenie. Młody jest zdolny i niepokorny.
Proszę nie obrażać także wiejskiej kapeli. Początkujący saksofonista może zdarzyć się w innych formacjach muzycznych.
Trio Reitera - super. Piękne kompozycje...
Czekam na dzisiejsze koncerty.