Kontrowersją zakończył się ostatni mecz pierwszej rundy piłkarzy ręcznych pomiędzy Ostrovią a Olimpem Grodków. Przy remisie 28:28 ostry faul, przerywajacy akcję gości w ostatnich sekundach meczu popełnił Piotr Bielec. Sędziowie od razu wyrzucili go z boiska, co nie podlegało dyskusji. Kontrowersją było jednak podyktowanie rzutu karnego dla Olimpu. "Najpierw sędziowie mówili o rzucie wolnym, ale zmienili zdanie po konsultacji" - powiedział Radiu Centrum Arkadiusz Galewski. Z kolei Jakub Tomczak przyznał, że sędziowie mogli, ale nie musieli podyktować rzutu karnego przeciwko Ostrovii.

"Dawno czegoś takiego nie widziałem. Nie rozumiem, jak można podjąć taką decyzję. Zaraz po faulu zapytałem się sędziego, czy gra będzie wznowiona z dziewiątego metra. Potwierdził, że tak. Faul był na 13 czy 14 metrze, ale rzut wolny z dziewiątego metra był właściwą decyzją. Tak samo jak czerwona kartka dla Piotra Bielca. Później jednak sędziowie zmienili zdanie i podyktowali rzut karny. Nie wiem, po co delegat ZPRP pojawia się na meczu, jak dzieją się takie rzeczy. Po co ten pan przyjeżdża tutaj, siedzi na stoliku i bierze za to pieniądze?" - pytał się retorycznie Arkadiusz Galewski.

"Sytuacja na pewno była kontrowersyjna. Moim zdaniem Piotrek Bielec znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwym czasie. Gdyby stał trochę wyżej, rywal by mu nie uciekł. Założyliśmy sobie, że nawet kosztem kary dwóch minut będziemy przerywać akcję rywala. Chodziło o to, by nie dopuścić do rzutu. Sędziowie mogli, ale nie musieli podyktować tego rzutu karnego" - powiedział Jakub Tomczak.

Ostrovia przegrała ważny mecz w kontekście walki o czołówkę tabeli 28:29 i zakończyła pierwszą rundę rozgrywek na siódmej pozycji z dorobkiem 12 punktów.