Przegrali z liderem. ale dopiero po dogrywce i przede wszystkim przez własne błędy. W sobotę w hali Arena kaliscy koszykarze przegrali z Doralem Nysa Kłodzko 67:73. W podstawowym czasie był remis 62:62, a na kilkanaście sekund przed końcową syreną spudłował z dystansu Przemysław Tradecki. Zresztą jak przyznał po meczu trener MKS-u Drogbruk Kalisz Piotr Czaska takich pochopnych decyzji było więcej:

"Na pewno nasi zawodnicy walczyli od początku do końca. Niestety wysiłek fizyczny nie poszedł z intelektualnym, bo podejmowaliśmy tak fatalne decyzje, że aż nie chce się wierzyć. Druga sprawa to wciąż borykamy się z kontuzjami i w meczu z takim rywalem te braki wychodzą. Ale nie ma co szukać usprawiedliwienia bo generalnie był to jednak słaby mecz w naszym wykonaniu".

Na przerwę goście schodzili z czteropunktową przewagą 31:27, ale w trzeciej odsłonie gospodarze nie tylko odrobili straty ale już prowadzili 52:46. Ostatecznie w czwartej kwarcie zmarnowali przewagę, a w dogrywce więcej zimnej krwi i doświadczenia pokazali koszykarze z Nysy. W dogrywce kaliszanie zdobyli tylko 5 punktów, a goście 11. A już w środę kaliski zespół wyjeżdża do Wrocławia na kolejne ligowe starcie ze Śląskiem.

MKS Drogbruk Kalisz - Doral Nysa Kłodzko 67:73 (13:16, 14:15, 25:15, 10:16, dogrywka 5:11).