Kilkadziesiąt osób hospitalizowanych było w ostrowskim szpitalu z powodu zatrucia dopalaczami. Ze względu na wiek i stopień zachorowania pacjenci znaleźli się na oddziale pediatrycznym, intensywnej terapii, a nawet psychiatrycznym. Najwięcej przypadków było we wrześniu i październiku, gdy wybuchała afera z dopalaczami.
"Trafiło do nas kilkoro dzieci, 16-latków, bo to jeszcze wciąż są dzieci", mówi ordynator pediatrii Jolanta Nowak:

"Doznania mieli bardzo nieprzyjemne: wymioty, osłabienie, tachykardia, zaburzenia równowagi i mowy. Jedno z tych dzieci otarło się o respirator. Skończyło się dobrze, ale budzi to przerażenie."

Wszystkie punkty sprzedaży dopalaczy w powiecie ostrowskim zostały zamknięte. To 10 lokali - w tym 9 w samym Ostrowie - jest znów do wynajęcia na działalność gospodarczą. Byle inną niż handel dopalaczami.

"Jako toksykolog nie mam wątpliwości, że w przypadku tych substancji mamy do czynienia z zatruciami ostrymi i bardzo niebezpiecznymi przewlekłymi, które kończą się na oddziale psychiatrycznym" - mówi Andrzej Biliński, dyrektor sanepidu w Ostrowie:

"Przewlekłość tych zatruć może polegać również na nieodwracalnych zmianach w zakresie psychiki. To już sprawa bardzo poważna. Branie tego, co jest produktem kolekcjonerskim, to żywa kpina, bo nikt nie trzyma tego w klaserze, ale kupuje by spróbować: następują zmiany w ośrodkowym układzie nerwowym. Skutki tego są tak odległe, że po prostu mamy grupę inwalidów."

W trzech laboratoriach w kraju badane są wszystkie skonfiskowane dopalacze. Wyniki poznamy za kilka miesięcy. Tymczasem ustawa zakazująca handlu dopalaczami czeka na podpis prezydenta Polski.

zeidlerrc.fm