6 czerwca 1996 roku to jedna z najczarniejszych dat w historii ostrowskiego żużla. Dokładnie 16 lat temu podczas meczu ligowego ówczesnej Iskry Ostrów z Unią Leszną doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął ulubieniec ostrowskich kibiców, Rif Saitgariejew.

To był upalny, świąteczny czwartek. Na stadionie w Ostrowie zasiadło ponad 10 000 kibiców, by obejrzeć derby Wielkopolski pomiędzy Iskrą Ostrów, a Unią Leszno. Na wejściu w pierwszy wiraż piątego wyścigu doszło do tragicznego wypadku. Upadali kolejno Paweł Łęcki, Robert Mikołajczak i jadący najbliżej bandy Rif Saitgariejew. Rosjanin z całym impetem uderzył w metalowy słupek przy bramie wjazdowej do parkingu. W tamtych czasach na torach nie było jeszcze pneumatycznych band. Skutki upadku okazały się opłakane. Rif Saitgariejew zmarł 12 dni później w ostrowskim szpitalu. O tym, że Rosjanin był wyjątkowym zawodnikiem świadczy zachowanie kibiców, którzy przed ostatnim meczem Ostrovii rozwiesili baner upamiętniający Rifa. To także kibce ufundowali tablicę, zamontowaną na trybunie Stadionu Miejskiego z podobizną "Tatarskiej Strzały", bo taki przydomek nosił Saitgariejew.
"W historii było wielu. (...) On był ponad wszystkimi" - ta sentencja chyba najlepiej oddaje, kim dla ostrowskich kibiców był Rif Saitgariejew...

kmiecikrc.fm