Ratunek tylko z dojazdem

Ratownicy medyczni nie przyjmują pacjentów, którzy sami udają się z problemem na pogotowie ratunkowe. Tak jest m.in. w Ostrzeszowie, gdzie zespoły medyczne są wyłącznie zespołami wyjazdowymi. "Najlepiej, aby osoba, która potrzebuje pomocy, zadzwoniła pod numer 999 i zgłosiła prośbę o zadysponowanie karetki" - powiedział Radiu Centrum Henryk Wawrzyniak, właściciel ostrzeszowskiego Pogotowia Ratunkowego:
"Udzielimy każdemu pomocy, ale musimy poinformować dyspozytora medycznego w Kaliszu, że zespół jest zajęty. Wtedy osoba z Centrum Powiadamiania Ratunkowego wie, że nie może zadysponować konkretnego zespołu medycznego do ewentualnego, innego zdarzenia. Przepisy o Państwowym Ratownictwie Medycznym nie pozwalają nam przyjąć pacjenta wewnątrz budynku. Te zasady obowiązują na terenie całego kraju i są bardzo mocno kontrolowane. Jeśli lekarz udziela pomocy wewnątrz budynku pogotowia ratunkowego, może zostać nałożona wysoka kara finansowa. Musimy stosować się do tych wszystkich przepisów".

W tym wypadku najlepiej udać się na izbę przyjęć do szpitala. Ten ostrzeszowski znajduje się na przeciwko budynku pogotowia ratunkowego, czyli po drodze.

Autor: 

Personalia

e-mail
kubasik@rc.fm

Nazwisko: 

Agnieszka Kubasik

Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).

Komentarze

Akcja wyborcza solidarność i

Akcja wyborcza solidarność i im podobni planowali już w końcówce ubiegłego wieku wprowadzenie konkurencyjnych kas, kilkunastu w całym kraju. W wyniku tajemnych rozmów (nie istniał wdedy spisek kelnerów), kasy przywiązano do województw. Nie jestem ciekaw jak to się stało, bo chcę jeszcze trochę pożyć we włościach naszych i cieszyć się kwitnącymi kartoflami.Ponoć do kas chorych wtedy szło 12 proc. środków ze składki zdrowotnej. Na co szła reszta? Niech będzie, torchę do budżetu MZ na leczenie ministerialne w stylu Radosława Pobożnego i jemu podobnym geniuszom naszym polityki zagranicznej.Prawdziwym jednako -teraz globalnym, powodzi się swietnie, również dlatego, że parę lat po wojnie wpompowano w nich miliardy z Planu Marshalla. Nie należy o tym zapominać, że Polacy dorabiali sie od łyżki, bo wszystko im zabrano lub zniszczono w czasie wojnenek wszelakich.Po doswiadczeniach naszych włościan z niemiecką służbą zdrowia poza idealnym porządkiem niewiele w niej cenię zatem.

I później dochodzi do tak

I później dochodzi do tak idiotycznych sytuacji jak ta sprzed roku, z czerwca gdy do osoby potrąconej przy ul. Poznańskiej, przy szpitalu na wysokości zatoki autobusowej wzywano karetkę pogotowia ratunkowego. I tak jak mówił któryś z przedmówców - ciekawe czy gdyby do takiego potrącenia doszło na terenie parkingu przyszpitalnego to też kazaliby weżwać pogotowie?!! Nie działo się to w godzinach popołudniowych gdy ilość personelu wykwalifikowanego jest ograniczona, pogotowie funkcjonowało w starej siedzibie i nic nie zaszkodziłoby gdyby chociaż jeden wykwalifikowany pracownik SORu wyszedł sprawdzić stan ofiary, tylko sprawdzić bo nigdy nie wiadomo w jakim stanie może być ofiara a przecież czas się liczy. W tym przypadku przepisy okazały się ważniejsze - żaden pracownik szpitala nie wyszedł udzielić pomocy, czekano na przyjazd karetki. Ciekawe czy gdyby ktoś wbiegł na teren pogotowia i powiedział że w pobliżu umiera człowiek to kazaliby mu zgłosić to telefonicznie bo osobiste zgłoszenie nie liczy się??? Nie zdziwiłbym się gdyby tak było

Ale jaja... Najlepiej dojść

Ale jaja... Najlepiej dojść na nogach i przewrócić sie 50 metrów od Pogotowia nastepnie dzwonić żeby przyjechali, bo jak sam dojdziesz do budynku to ci nie pomogą.... Przecież to dywersja albo paranioja! Jak skomentował główny konsultant epidemiologiczny kraju "wycieczkę" idiotów z debilem jako opiekunem do Liberii: "nawet głupota powinna mieć swoje granice..." Ja bym to określił piramidalna głupota pomieszana z niedorozwojem umysłowym!!!