Koszykarze Open Basketu Pleszew po wygraniu z czołówką II ligi najpierw męczyli się z Doralem Nysa Kłodzka, a następnie przegrali jednym punktem ze Stalą Ostrów. Czy pozycja lidera tabeli niekorzystnie wpłynęła na morale zespołu Wadima Czeczury, który poczuł się zbyt pewnie?

Open Basket Pleszew w tym sezonie przegrał tylko dwa razy. Oba mecze zaledwie jednym punktem i jak przyznaje Adam Kaczmarzyk komplet zwycięstw był w zasięgu pleszewian.

„Faktycznie mogliśmy wygrać w tym sezonie wszystkie dotychczasowe mecze. Może poczuliśmy się zbyt pewni siebie? Uwierzyliśmy, że jesteśmy świetnymi zawodnikami, a wcale tak nie jest, co pokazał mecz w Ostrowie. Przed nami jeszcze wiele pracy".

Passę ośmiu zwycięstw rzędu Open Basketu przerwała ostrowska Stal. Niepokojące symptomy trener Czeczuro zauważył już wcześniej.

„Jesteśmy na fotelu lidera od czasu wygranej w Szczecinie i już pierwszy dzwonek, że coś niedobrego dzieje się z drużyną był w meczu z Kłodzkiem. Przed pojedynkiem derbowym w Ostrowie przestrzegałem zespół przed lekceważeniem rywala. Podkreślałem, że presja będzie większa. W pewnych momentach wkradło się rozluźnienie. Musieliśmy gonić i zrobiła się nerwówka. Na dodatek fatalnie wykonywaliśmy rzuty wolne, szczególnie w końcówce meczu" - ocenił krytycznie szkoleniowiec Open Basketu.

Całe szczęście, że sami koszykarze lidera II ligi dostrzegają, że z grą ostatnio nie jest najlepiej.

„Nie wiem, ale być może po zwycięstwie w Szczecinie korony nam wyrosły czy co? - zastanawia się Kaczmarzyk.

Open Basket na przemyślenia ma trochę czasu. Kolejny mecz ligowy rozegra dopiero 6 stycznia.

kmiecikrc.fm