Fragmentami walczyły jak równy z równym, choć pod wieloma względami oba kluby dzieli przepaść. Niespodzianki jednak w Ostrowie nie było. Lider tabeli Energa Basket Ligi Kobiet, Wisła CanPack wygrała z Ostrovią 77:65. Do przerwy było tylko 36:32 dla faworyta, który jednak na początku trzeciej kwarty odskoczył i kontrolował mecz. Mówią trener Ostrovii, Vadim Czeczuro oraz kapitan, Katarzyna Motyl:

"Graliśmy z naprawdę doświadczonym zespołem. Wystarczy porównać nazwiska, które są w Wiśle z naszymi. I tak duży szacunek dla naszych dziewczyn, że tak długo utrzymały się w grze przy wyniku prawie na styku. W drugiej połowie goniliśmy. Widać było, że Wisła łatwo nie wygrała tego meczu" - powiedział radiuCENTRUM trener Ostrovii, Vadim Czeczuro.

"Myślę, że popełniłyśmy zbyt dużo błędów. Miałyśmy pewne założenia na ten mecz. Trochę nam jednak one nie wychodziły i musiałyśmy korygować plany w trakcie spotkania. Robiłyśmy to z różnym skutkiem. Myślę, że był to jeden z naszych gorszych meczów z ligową czołówką" - powiedziała radiuCENTRUM Katarzyna Motyl.

Najwięcej punktów dla Ostrovii rzuciły: Mfoula 14, Jones 13 i Jasnowska 9. Ostrovia z bilansem 4-12 utrzymała dziewiąte miejsce w tabeli ekstraklasy koszykarek.

TS Ostrovia Ostrów - Wisła CanPack Kraków 65:77 (20:22, 12:14, 19:23, 14:18)
TS Ostrovia: Mfoula 14, Jones 13, Jasnowska 9, Ruylova-Zarycka 7, Naczk 7, Motyl 5, Joks 4, Lewis 4, Nowicka 2
Wisła: Labuckiene 17, Rodriguez 16, Parker 14, Radocaj 10, Ziętara 8, Abdi 7, Reid 5, Niedzwiedzka 0, Suknarowska-Kaczor 0

na fot. Po raz pierwszy przed ostrowską publicznością zaprezentowała się Ganna Ruylova-Zarycka (nr 44)

na fot. Wielokrotny mistrz Polski musiał się sporo napracować, by wygrać w Ostrowie

na fot. Ostrovia miała mocne otwarcie meczu z Wisłą. Prowadziła nawet 7:0. Później jednak faworyt doszedł do głosu