W Lidze Europejskiej byli absolutnym debiutantem, „Kopciuszkiem”, który niespodziewanie trafił na salony, ale świetnie się na nich bawił i godnie reprezentował Polskę na arenie międzynarodowej, mierząc się z potęgami. Mowa o piłkarzach ręcznych Rebud KPR Ostrovii, którym kończy się powoli europejska przygoda. Biało-czerwone pasiaki zagrały we wtorek ostatni domowy mecz w tych rozgrywkach, a dyrektor sportowy klubu, Bartłomiej Tomczak w rozmowie z radiemCENTRUM podkreśla dumę z zespołu i bezcenną lekcję, którą zbiera zarówno zespół oraz klub jako organizacja.

"Fantastyczny występ w pierwszej połowie przeciwko THW Kiel. Można powiedzieć, że graliśmy trochę jak Duńczycy. Te crossowe podania przez 2-3 pozycje, tempo gry, to wszystko wyglądało naprawdę bardzo dobrze. Jestem dumny z naszej drużyny. Ta europejska przygoda bardzo nam pomoże w lidze krajowej. Już to zresztą widzieliśmy namacalnie w meczach z Legionowem czy z Mielcem na wyjeździe. Gramy z większym wyrachowaniem, doświadczeniem, które zdobyliśmy na europejskich parkietach. Ja już powoli będę tęsknił za Ligą Europejską, choć pozostał nam jeszcze jeden wyjazd do Berna w Szwajcarii. Planowanie, przygotowanie tego wszystkiego, logistyka – europejskie puchary to nie tylko fantastyczna przygoda, ale i nauka, a także duża lekcja na przyszłość" – powiedział radiuCENTRUM Bartłomiej Tomczak.

Rebud KPR Ostrovia powalczy jeszcze z zespołem z Berna o trzecie miejsce w grupie B. Wiadomo już jednak, że nie wyjdzie do dalszych gier, co można było założyć zaraz po wylosowaniu potęg z Kilonii i Montpellier.