W całej Polsce głośno jest o protestach rolników w związku z niezadowoleniem środowisk rolniczych z działań władzy państwowej oraz służb związanych z gwałtownym spadkiem cen za płody rolne spowodowane niekontrolowanym importem towarów rolniczych z zagranicy. Z tymi samymi problemami mierzą się nie tylko rolnicy przygranicznej lubelszczyzny, ale również ci z południowej Wielkopolski.

"Na naszym terenie też jest duży problem ze sprzedażą kukurydzy. od żniw kukurydzianych rolnicy są do tylu jakieś 300 zł na tonie. Tak samo jest z innymi zbożami. Pszenicą czy jęczmieniem. Rynek jest zapchany kukurydzą z Ukrainy. Minister rolnictwa namawiał do przechowywania kukurydzy i zbóż, a teraz to właśnie rolnicy dostają srogie cięgi za to, że się stosowali do tych próśb i chcieli zapewnić stabilizację i bezpieczeństwo żywnościowe w Polsce. To jednak nie wszystko. Żywiec wołowy idzie w dół. wszędzie panuje teraz ptasia grypa, a jak wiadomo, jak nie będzie hodowli drobiu, to tysiące ton zbóż zamiast na pasze to trafią znów na rynki lokalne. A jeszcze powinniśmy pamiętać o tym, że zdrożały nawozy o 300% i środki ochrony roślin o 25%" - powiedział radiuCENTRUM zaniepokojony rolnik z powiatu ostrowskiego.

Jak przekonuje, póki co rolnicy południowej wielkopolski nie protestują w tej sprawie, jednak już na początku lutego planują spotkanie, podczas którego podejmą decyzję o tym, czy i w jaki sposób przyłączyć się do protestów w sprawie cen zboża.