Zbyt małe jest zainteresowanie szczepieniami przeciwko COVID-19, aby liczyć na to, że szybko osiągniemy społeczną odporność - alarmują służby sanitarne. Niestety - liczba zakażeń rośnie, a chorują przede wszystkim osoby niezaszczepione. I to w tej grupie również jest najwyższa śmiertelność chorych na COVID-19.

"Nie wygląda to dobrze przede wszystkim dlatego, że mamy zdecydowanie mniej szczepień, niż spodziewaliśmy się jeszcze kilka miesięcy temu. Teraz dochodzimy bodajże do pułapu 60%, a musimy się szczepić, aby uniknąć lockdownu. Jednocześnie musimy przestrzegać zasad, które obowiązują właściwie od początku pandemii, czyli dezynfekcja, dystans, maseczki. Przecież nikt z nas chyba nie chce powrotu sytuacji z ubiegłego roku, kiedy niemal cała branża usługowo-turystyczna była pozamykana, a my siedzieliśmy w domach" - mówi radiuCENTRUM Marek Stodolny, szef kaliskiego Sanepidu. Dziś w punktach szczepień pojawiają się przede wszystkim osoby, które przyjmują 3. dawkę szczepionki. Tych, którzy decydują się zaszczepić po raz pierwszy - nadal jest jak na lekarstwo.

na fot.: Marek Stodolny / dyrektor Sanepidu w Kaliszu

"To jest może taka troszeczkę przekora, na zasadzie mnie się jeszcze nic nie stało, nie byłem chory - mnie ten temat nie dotyczy. Co ciekawe, latem tego roku była zwiększona liczba szczepień, bo okaząło się, że certyfikat jest konieczny, aby wyjechać np. na wakacje. Jednak często jest tak, że dopóki ta choroba kogoś nie dotknie bezpośrednio, to jest niedowiarkiem" - dodaje szef kaliskiego Sanepidu. A wirus atakuje już nie tylko osoby starsze i osłabione - coraz więcej pacjentów jednoimiennych szpitali, to osoby w sile wieku i zdawać by się mogło - dobrym stanie zdrowia. Koronawirus nie oszczędza też najmłodszych. Wśród pacjentów wymagających tlenoterapii są już nawet kilkumiesięczne dzieci.