Kaliskim siatkarzom udało się zrehabilitować za dwie porażki z rzędu. W środowy wieczór MKS Kalisz pokonał przed własną publicznością Lechię Tomaszów Mazowiecki 3:0. Pierwszego seta kaliszanie gładko wygrali do 12-tu. To nieco uśpiło ich czujność, i do połowy drugiej odsłony to goście prowadzili. Ostatecznie m.in. dzięki skutecznym blokom MKS odrobił straty i wygrał tego seta do 21. W trzeciej partii kaliszanie pozwolili zdobyć rywalom 19 punktów. Mecz ocenił Radiu Centrum trener kaliskiego zespołu Marian Durlej:

"Po ostatnich porażkach byliśmy w lekkim dołku, i ten mecz musieliśmy wygrać. Dobrze, że udało to się zrobić bez straty seta, choć ten drugi set był nerwowy, i pozwoliliśmy Lechii wyjść nawet na 5 punktowe prowadzenie. My jednak byliśmy lepsi w tym spotkaniu i nie powinny takie przestoje nam się zdarzać. Trzeba uczciwie przyznać, że nie było to jakieś porywające widowisko, typowa walka o punkty, a i rywal nie postawił nam szczególnie wysoko poprzeczki".

Warto dodać, że w wyjściowej szóstce MKS-u Kalisz zabrakło borykającego się z urazem kolana Michała Lipy, ale też kontuzjowanych Tomasza Zborowskiego i Adriana Biegasiewicza. Dzięki trzeciemu w sezonie zwycięstwie kaliski zespół awansował na piątę miejsce w drugoligowej tabeli. W ten weekend kaliskich siatkarzy czeka wyjazdowy mecz w Częstochowie, a 17 listopada w hali przy Łódzkiej rozegrają derbowy pojedynek z Salosem Ostrów.

MKS Kalisz - Lechia Tomaszów Mazowiecki 3:0 (25:12, 25:21, 25:19)
MKS Kalisz: Skadłubowicz, Porada, Piechociński, Kowalski, Łazarowicz, Konieczny oraz Wroniecki (l).