Zawodnicy 35. Szybowcowych Mistrzostw Świata w Michałkowie mają za sobą trudny czas – 3 dni uziemienia z powodu pogody, a tuż przed nim liczne lądowania na okolicznych polach. Sąsiadujący z lotniskiem rolnicy już się przyzwyczaili do takich widoków, ale i tak jeden z nich próbował „zaaresztować” szybowiec – pomogła dopiero interwencja dyrektora aeroklubu Tadeusza Malarczyka. Gospodarze w Brzezinach dla odmiany ugościli argentyńskiego pilota „czym chata bogata” i zaprosili na wspólne oglądanie finału mundialu. Dlaczego szybownicy nie dolatują do lotniska? Zdarza się to najlepszym, bo mistrz świata Sebastian Kawa zakończył ostatni lot na polu cebuli., „Tak się dzieje, gdy pogoda nie dopisuje i brakuje prądów wznoszących” – wyjaśnia:

„Sytuacja robiła się już dramatyczna, ale z daleka widziałem charakterystyczne pole, bo jednak cebula to niska uprawa więc leciałem tam z utęsknieniem. Były też ślady po traktorze więc pacnąłem spokojnie bez jakiś dodatkowych manewrów. I zaraz miałem gości, bo blisko było osiedle” - dodaje Sebastian Kawa.

Sporo szczęścia miał też Łukasz Grabowski, wicemistrz świata w klasie 15-metrowej, który trafił na zorientowanych w sytuacji gospodarzy, którzy nie pytali go „czy skończył mu się wiatr”:

„Zabrakło mi 10 kilometrów do lotniska i lądowałem w okolicy Nowych Skalmierzyc. To naprawdę niewiele, ale nie udało się dolecieć do mety. Udało mi się trafić na kawałek ziemi pomiędzy kapustą a brokułami. Dobrze trafiłem, bo z góry widziałem już tą ziemię bez roślinek, a właściciel pola pozwolił mi wjechać samochodem, żeby zabrać szybowiec” - powiedział radiuCENTRUM Łukasz Grabowski.

Jak dotąd polska ekipa jest w strefie medalowej, ale zawodnicy liczą na poprawę pogody i rozegranie jeszcze dwóch kolejek lotów – w piątek i sobotę. Uroczyste zakończenie mistrzostw będzie w niedzielę o godzinie 11:00 – na lotnisku w Michałkowie. Partnerem medialnym jest radioCENTRUM.