Kiedy w 17 minucie piątkowego meczu BM Slam Stali Ostrów z Treflem Sopot jeden z liderów gospodarzy, Mike Scott upadł na parkiet po zderzeniu z rywalem i zaczął zwijać się z bólu, kibice zamarli z przerażenia. Uraz amerykańskiego rozgrywającego Stalówki wyglądał bardzo poważnie. Scott nie był w stanie sam opuścić boiska. Został zniesiony przez Shawna Kinga. Momentalnie zaopiekował się nim masażysta ostrowskiej ekipy, Łukasz Witczak. Kiedy po przerwie Scott pojawił się na boisku z jednej strony była radość, ale i zdziwienie, że Amerykanin wraca na parkiet, choć wyraźnie utyka. Mówi trener Wojciech Kamiński:

„Szkoda, że Mike'owi przytrafił się ten drobny uraz. Mam nadzieję, że wróci on szybko do gry i będzie gotowy na bardzo ważny mecz w Toruniu. Jeśli chodzi o powrót Scotta na boisko po przerwie, ufam swoim ludziom. Jeśli Łukasz Witczak powiedział mi, że Mike może grać, to ufam mu w stu procentach. Zresztą sam Mike chciał grać. Tak jak powiedziałem, ufam swoim ludziom, swoim współpracownikom. Nie na wszystkim muszę się znać, a oni na swojej robocie się znają. Wygraliśmy mecz i zobaczymy, co dalej” - powiedział radiuCENTRUM Wojciech Kamiński.

Scott doznał bolesnego stłuczenia uda. Dopiero po szczegółowych badaniach okaże się, czy amerykański koszykarz będzie musiał pauzować czy z drużyną przygotowywać się będzie do serii meczów, które BM Slam Stal czekają zaraz po nowym roku.