Najpierw radość ze zdobytego medalu mistrzostw świata, a kwadrans później rozczarowanie, żal i spadek na piąte miejsce. Niezwykła huśtawka nastrojów i kontrowersyjne decyzje sędziowskie towarzyszyły finałowi kajakarskiego sprintu na regatach w Czechach, w którym rywalizowała kaliszanka Marta Walczykiewicz.

Na rozgrywanych w czeskich Racicach mistrzostwach świata w kajakarstwie kaliska wicemistrzyni olimpijska bez trudu przeszła przedbiegi i kwalifikacje do finału. Decydujący bieg jedynek na 200 metrów był niezwykle zacięty, a na metę cztery zawodniczki, w tym kaliszanka wpłynęły niemal równocześnie, tuż za mistrzynią olimpijską Lisą Carrington z Nowej Zelandii i Emmą Joergensen z Danii. Tuż po zakończeniu wyścigu na tablicy wyników pojawiła się informacja, że brązowy medal mistrzostw świata zdobyła Marta Walczykiewicz. Jednak po kwadransie sędziowie zweryfikowali wyniki. Nagle kaliszanka znalazła się na piątym miejscu, ex-aequo z Rosjanką Jeleną Aniusziną. Według nowych rezultatów kaliszanka do podium straciła 0,022 sekundy. "Z trzeciego miejsca po dziesięciu minutach spadłam na piąte. Niestety spotkało to tylko mnie... Jakimś cudem zmieniono mi nawet czas! Zawodniczka z miejsca piątego zajęła moje miejsce z moim czasem... jak to możliwe? Ja naprawdę nie wiem... " - napisała na swojej oficjalnej stronie mocno rozczarowana Marta.

Dodajmy, że na mistrzostwach świata w Racicach rywalizowała też druga reprezentantka KTW Kalisz Katarzyna Kołodziejczyk. W finale czwórek na 500 metrów Kasia wspólnie z Dominiką Włodarczyk, Beatą Mikołajczyk i Anną Puławską uplasowały się na szóstym miejscu.

fot. źródło: FB Marta Walczykiewicz