Tajemnicza ucieczka...

Ucieczki z więzienia są na tyle widowiskowymi wydarzeniami, że z lubością opisuje się je w dziełach literackich – zarówno poważnych jak i tych nieco niższego lotu, często stają się też podstawą scenariuszy filmowych. Swojego zbiega miało słynne Alcatraz, na rodzimym gruncie nie tak dawno temu emocjonowaliśmy się choćby spektakularną ucieczką mafiozo Ryszarda Niemczyka („Rzeźnika”) z wadowickiego więzienia. A mało kto wie, że i historii Kalisza, i to równo 670 lat temu mieliśmy ucieczkę z aresztu doniosłą i brzemienną w skutki dla dziejów Polski – ba, całej środkowej Europy. Zbiegiem był nie byle kto – sam Karol IV Luksemburski, król czeski, król a potem cesarz rzymski. Może zatem najpierw parę słów o tym dżentelmenie.

Urodził się w 1316 w Pradze, był syn i następcą Jana Luksemburskiego oraz Elżbiety, córki króla Wacława II. Na chrzcie otrzymał zwyczajowe u Przemyślidów imię Wacław, ale przy bierzmowaniu przyjął imię Karol. Pokaźna jest lista jego tytułów: margrabia Moraw (od 1334 – taki prezent na „osiemnastkę”), hrabia Luksemburga 1346–1353, król czeski od 1347, wspomniany król a wkrótce cesarz rzymski od 1355, i wreszcie margrabia Brandenburgii 1373 – do śmierci. O władzę rywalizował z rządzącym Rzeszą Niemiecką – Ludwikiem IV Bawarskiego, Jeszcze za jego życia koronuje się nawet na króla (rzaec by można: antykróla), którą to skomplikowaną sytuację rozwiązała zagadkowa śmierć Ludwika w trakcie polowania 11 października 1347. Osoba niezwykle barwna. Większość swego monarszego serca ofiarował Czechom, których stolicę Pragę gwałtownie rozbudowywał i rozwijał, za jego czasów Czechy świeciły czasy największych sukcesów, stając się najbardziej liczącą się siłą w Rzeszy. Dobro Czech stawiał wyżej niż dobro Cesarstwa - takim założeniem kierował się w polityce zagranicznej. Jego czasy to wielki rozwój kultury i sztuki. Przyczynił się do założenia Archidiecezji Praskiej. Natomiast złożoną sytuację w Rzeszy próbował uregulować wydając w Norymberdze dokument zwany Złotą Bullą (od pieczęci cesarskiej przywiezionej przez niego), który sankcjonowała nowy ustrój kraju, legalizując istnienie siedmiu niezależnych państw Rzeszy, luźno jedynie związanych niemiecką koroną. Uważany za jednego z trzech wielkich reformatorów późnośredniowiecznej Europy Środkowo-Wschodniej (obok Ludwika Węgierskiego i właśnie Kazimierza Wielkiego).

To chyba jednak nie ten król Karol kupił swojej królowej Karolinie korale koloru koralowego – małżonki naszego króla (a było ich aż cztery), choć pochodziły z królewskich bądź książęcych rodów, miały jednak inne imiona: Blanka, dwie Anny i Elżbieta. Miał dość liczną progeniturę, ostatniego z dwanaściorga ślubnych dzieci spłodził dwa lata przed śmiercią, jak przystało na VIP-a dorobił się też z pewną Francuzką (ach te Francuzki) nieślubnego syna, którego zresztą uznał i hojnie uposażył. Zmarł w Pradze w listopadzie 1378 r.

I ten oto potężny władca – można by rzec sporej części ówczesnej Europy - miał w początkach swej kariery wątpliwą przyjemność być uwięziony w kaliskiego zamku. Za co ? – zdaje się nieść dramatyczne pytanie. Nakaz aresztowania przejeżdżającego przez Kalisz księcia, zresztą mówi się, że potajemny, wydał nasz król Kazimierz Wielki. Był to dość gorący okres jego panowania. Kazimierz próbował ułożyć sobie dyplomatycznymi zabiegami stosunki z Krzyżakami, do których zadrażnienia doszło jeszcze za Łokietka. Efektem tych zabiegów był m.in. tzw. pokój kaliski zawarty w lipcu 1343 r. (opowiemy sobie o nim innym razem). I z tymiż Krzyżakami kilka miesięcy wcześniej wchodził w podejrzana konszachty w początkach swojej błyskotliwej kariery książę Karol . Gra szła wówczas o wysoką stawkę – rozstrzygały się sprawy panowania na Kujawach, Pomorzu a także Śląsku. Do powodów natury politycznej należałoby dołożyć jeszcze jeden – bardziej może prozaiczny ale za to powszechny – również (a może tym bardziej) w czasach dzisiejszych. Otóż tenże książę Karol był winien naszemu królowi a także mieszczanom krakowskim, m.in. słynnemu Wierzynkowi (czyżby ulatniał się z jego lokalu nie zapłaciwszy rachunków ?) spore sumy pieniędzy, których natenczas nie miał (jak to najczęściej u dłużników bywa) z czego zwrócić swoim wierzycielom. O tempore – przyszły cesarz rzymski zadłużony u polskich władców i bankierów. Jakież to były czasy ?

No i tegoż delikwenta król Kazimierz próbuje dyscyplinować w kaliskim zamku. Rozbudowanym zresztą niewiele wcześniej – już za czasów Kazimierza. Była to wówczas jedna z większych kubaturowo budowli w Wielkopolsce. Ceglana na kamiennych fundamentach rozplanowana na planie czworoboku z czterema skrzydłami o 3 i 4 kondygnacjach oraz wewnętrznym dziedzińcem. Dwie dolne kondygnacje zajmowały duże sale nazwane przez lustratorów tanecznicami oraz kilka większych pomieszczeń sklepionych. Izby mieszkalne umieszczone były na dwóch wyższych poziomach. We wszystkich kondygnacjach znajdowały się drzwi, którymi można było przejść do skrzydeł bocznych. Główny budynek znajdował się od północy i przylegał do miejskich murów obronnych i fosy. Posiadał – od strony miasta - bramę wjazdową poprzedzoną mostem zwodzonym umieszczonym na dębowych palach ponad fosą o szerokości 25 łokci i głębokości 5,5 łokcia powstałą z odnóg rzeki Prosny oraz basztę. Część parteru wybrukowana była kamieniami polnymi. Znajdowała się tu m.in. piekarnia z piecem chlebowym, ogromna izba z drewnianą podłogą i prawdopodobnie także stajnia. Szczegóły te podaje byś mógł, słuchaczu, przymknąwszy nieco oczy, wyobrazić sobie scenografię spektaklu, który się tu za chwilę rozegra.

Zapewne księcia Karola osadzono – z uwagi na godność pensjonariusza – nie w lochu a raczej w godnej komnacie z – dziś rzeklibyśmy – wszelkimi wygodami. Zresztą więzienie w dosłownym rozumieniu zaczęło funkcjonować w zamku nieco później. A i wtedy - skazani nie byli jednak zamknięci jak to zwykle bywało w podziemiach lecz w drewnianych komorach na powierzchni ziemi, które musieli wybudować sobie sami lub własnym kosztem. I można też podejrzewać, że, mimo wszystko, z przyczyn politycznych – a trzeba pamiętać, że nasz król Kazimierz był doskonałym dyplomatą – komnata, w której przetrzymywano Karola nie była celą (znowu odwołam się do dzisiejszej terminologii) pod ścisłym nadzorem. Dość powiedzieć, że w okolicach 15 maja 1342 r., po niemal trzytygodniowej odsiadce Karol zbiegł z kaliskiego zamku. Możemy sobie wyobrazić władcę (ciekawe, czy musiał się przebierać: - za kogo ? - za kobietę jak w klasycznych filmach ? - a może tylko posmarował strażnikom?), wyprowadzającego konia ze stajni przy dziedzińcu zamkowym, potem słyszymy stukot końskich kopyt na kamiennym dziedzińcu i drewnianym moście. Czemu był on o tej porze otwarty ? Gdzie straż ? Jeździec wydostaje się z zamku i mknie ulicami Zamkową przez Rynek i Wrocławską (dziś Śródmiejską) w kierunku bramy Wrocławskiej. Czy i tu będzie miał szczęście ? Brama będzie podniesiona a zwodzony most „w młyny” opuszczony ? Udaje się – więzień jest już wolny, jego ucieczki nie zauważają nawet liczni członkowie książęcego orszaku, którzy pozostawieni przez pryncypała w zamku, nieświadomi niczego, być może wychylają właśnie kolejny kufel piwa. Wszak Czesi za dobre piwo to i dziś daliby się zabić…

Na zakończenie wypada dodać, że późniejsze stosunki między obydwoma monarchami ułożyły się nad wyraz poprawnie , o czym niech świadczy fakt, że ostatnią z czterech żon Karola była Elżbieta, wnuczka Kazimierza a wydana na tę okoliczność uczta, w której obok obu naszych bohaterów wzięła udział cała ówczesna polityczna śmietanka Europy była najsłynniejszą i najwystawniejszą chyba ucztą średniowiecznej Europy. Ów, opisany przez Długosza, „ polityczny szczyt” trwał 21 dni (trzy tygodnie obżarstwa i pijaństwa ! – wtedy to mieli zdrowie !) a jego gospodarzem był… Wierzynek. A te – być może nigdy nie oddane Polakom pieniądze - które były jedną z przyczyn kaliskiej przygody, zostały przeznaczone między innymi na bardzo szlachetne cele. Oto bowiem Karol już w 1348 r. fundatorem najstarszego w Europie Środkowej uniwersytetu w Pradze – to dopiero w jego ślady poszli kilkanaście lat później król Kazimierz i królowa Jadwiga zakładając uniwersytet krakowski , za jego przyczyną tak w Pradze jak i w całych Czechach powstają cenne obiekty (choćby słynny zamek w Karlsteinie). Warto o tym, jak i o kaliskim epizodzie Karola pamiętać kupując na przykład na allegro jeden ze złotych groszy praskich Karola lub spacerując, a raczej przeciskając się przez tłumy zwiedzających, po najsłynniejszym z mostów praskich .

autor (c) Piotr Sobolewski

Był to 12 odcinek audycji "Urzekła mnie moja historia", zatytułowany "Tajemnicza ucieczka".

Poprzedni odcinek możecie przeczytać ----> TUTAJ

Programu historycznego pt. "Urzekła mnie moja historia" można słuchać na antenie Radia Centrum 106.4 w poniedziałki i środy o godz. 12:15 (powtórki w soboty i niedziele o 13:15).

Czyta: Piotr Sobolewski


Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).