Prymas Karnkowski

Jedną z bardziej zasłużonych postaci w historii Kalisza jest Stanisław Karnkowski herbu Junosza. Urodzony w maju 1520 r. w Karnkowie – biskup kujawski, następnie arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski. Był też sekretarzem koronnym i królewskim Zygmunta Augusta, pisarzem politycznym i religijnym. Studiował w Krakowie, Padwie – gdzie zrobił doktorat i Wittenberdze. We Włocławku założył pierwsze w Rzeczypospolitej seminarium duchowne. Uważany za nieformalnego przywódcę obozu kontrreformacji w Rzeczypospolitej, zwany by nawet młotem na kacerzy. Energicznie zwalczał wpływy protestantów, dostało się choćby wybitnemu pisarzowi tej epoki – Andrzejowi Fryczowi Modrzewskiemu, którego biskup wygnał z rodzinnego Wolborza. Szczególnie bezwzględnie wystąpił przeciwko gdańskim luteranom. Stanął na czele komisji sejmowej – tzw. Komisji Morskiej do spraw uregulowania statusu Gdańska, owocem prac której było wydanie tzw. statutów Karnkowskiego porządkujących stan prawny miasta.

Był też wybitnym politykiem. W 1572 r. przygotowywał pierwszą wolną elekcję, wydał traktat De modo et origine electionis modo, który faktycznie określał sposób wyboru przyszłych władców Rzeczypospolitej. Pełnił obowiązki interreksa, czyli osoby sprawującej władzę w kraju do czasu wyboru nowego króla. Jako jedyny z biskupów opowiadał się na sejmie elekcyjnym za wyborem Stefana Batorego na króla Polski, którego w końcu koronował w katedrze wawelskiej w1576 r. Był interreksem i po śmierci tegoż – aż do koronacji w 1587 r. kolejnego władcy – Zygmunta III Wazy. W czasach obowiązywania nieobecności króla w kraju sprawował faktycznie namiestnictwo jako tzw. prorex

A co z kaliskim „wątkiem” biskupa ? Otóż pod koniec XVI w. Karnkowski zakupił obiekty i place w południowej części ówczesnego miasta osadzadzając tam sprowadzonych przez siebie jezuitów. Wyremontował mocno już zaniedbany pałac arcybiskupi, wzniósł gmachy kolegium jezuickiego – uczelni dorównującej poziomem akademii krakowskiej i – przede wszystkim – wzniósł wspaniały kościół – dziś znany nam jako garnizonowy. Aby zrealizować swe plany inwestycyjne spowodował nawet przesunięcie – a ściśle rzecz biorąc – odsunięcie fragmentu murów obronnych w tej części miasta. Zamiast pierwotnie planowanej kaplicy powstała okazała świątynia (stąd wychodząc z nabożeństw ciśniemy się w nieproporcjonalne małym, renesansowym jeszcze portalu), stanowiąca architektoniczny wzór dla kolejnych barokowych kościołów jezuickich stawianych w XVII w. na ziemiach polskich. Szczególnie bogate było jej wnętrze – dzisiaj trudno sobie wyobrazić, że w XVII i XVIII wieku była to zdecydowanie najbogatsza świątynia w naszym mieście. Budowa kościoła i kolegium jezuickiego nie należała do zadań łatwych i tanich. Wyjątkowa hojność, konsekwencja i zapał prymasa sprawiły jednak, że w Kaliszu powstał tak okazały kompleks zabudowań. Ponadto biskup założył w 1583 r. w Kaliszu seminarium duchowne, a dla studentów wykupił gmach stojący na rogu Rynku i Piekarskiej, zwany później Bursa Karnkowiana. Czuł się związany z naszym miastem do końca, jeszcze kilka lat przed śmiercią ufundował do kościoła cztery mosiężne świeczniki gdańskiej roboty, z których dwa przerosły wzrost człowieka (obecnie znajdują się w bazylice). Ponadto kaliskiemu kolegium przekazał całą swoją bibliotekę. Kaliscy Jezuici przez 161 lat w codziennych pacierzach, zmawiając trzykrotnie w ciągu dnia koronkę do Matki Boskiej Różańcowej wspominali imię swojego fundatora.

Prymas zmarł w wieku 83 lat w klasztorze bernardynów w Łowiczu (8 czerwca 1603 r.), do ostatniej chwili przy łożu czuwał rektor kaliskich jezuitów Michał Ortisi. Ciało zmarłego dostojnika przebrano w uroczyste pontyfikalne szaty i przewieziono do Kalisza. Zgodnie z ostatnią wolą ciało złożono w „jego” kościele czyli świątyni kaliskich jezuitów. Wkrótce po pogrzebie doszło do dziwnego wydarzenia, które opisał sławny heraldyk, związany z Kaliszem jezuita Kacper Niesiecki. Duch zmarłego arcybiskupa miał się pokazać pewnemu kanonikowi (...) dziwnie wesoły. Gdy ten się spytał, w jakim stanie był [po śmierci], odpowiedział: „między świętymi, ale mi prawie ledwo do tego przyszło”, na co zdumiał się kanonik i życie mu jego pobożne przypomniał, rzekł [zmarły] „surowe są sądy Boże, inaczej Bóg, inaczej ludzie sądzą”. Może warto wziąć sobie tę przestrogę do naszych zatwardziałych serduszek ?

Chichot historii zabrzmi niemal dwa wieki później. Polska traci niepodległość, Kalisz dostaje się po II rozbiorze pod zabór pruski. Do Kalisza przybywa coraz więcej Prusaków, rośnie w siłę gmina ewangelicka. W dalekim Berlinie , ujęty „grzecznościami” arcybiskup Ignacy Krasicki – tak, tak – nasz słynny bajkopisarz – przekazuje pojezuicką świątynię ewangelikom. Jakaż to ironia - przecież jezuici byli powołani m.in. właśnie do zwalczania protestantyzmu, a sam Karnkowski należał, jak się rzekło, do nieprzejednanych kontrreformatorów. Oczywiście po przejęciu kościoła jezuickiego przez ewangelików szczątki zmarłego przeniesiono w 1798 r. do pobliskiej kolegiaty. Aby uniknąć wzburzenia ludności, smutnych obrządków dopełniono, jak pisze kronikarz reformacki, modo tacito, czyli na sposób przemilczany.

Przebogaty wystrój kościoła zostaje rozproszony – nowi gospodarze zachowują jednak na szczęście przebogaty, o renesansowym jeszcze charakterze, nagrobek prymasa. Wystawiony prymasowi przez kapitułę gnieźnieńską w 1611 r. pomnik ma formę portalu, przenośnie – bramy do nowej, niebiańskiej rzeczywistości. Rozmodlona postać arcybiskupa adoruje ukrzyżowanego Chrystusa. Dostojnik odłożył już swoją ziemską godność, co symbolizuje ściągnięta z głowy i położona u stóp biskupia infuła. Prymasa charakteryzowały najważniejsze cnoty dobrego chrześcijanina – wiara, nadzieja i miłość, owe przymioty wyobrażają zatem trzy postacie kobiece z charakterystycznymi atrybutami na zwieńczeniu nagrobka. Nieco poniżej widnieje herb Junosza, z barankiem, a jego ziemską chwałę przypomina dość długa łacińska inskrypcja. W 1882 r. pomnik wymagał już konserwacji. Do jej sfinansowania wzywano żyjących na terenie ówczesnej guberni kaliskiej przedstawicieli rodu. Ci jednak pozostali obojętni na prośby przytaczając łacińską sentencję: Propria laus sordet (Własna pochwała śmierdzi). Na szczęście znalazł się hojny ofiarodawca, marszałek szlachty powiatu kaliskiego Erazm Załuskowski, który zdecydował się pokryć koszty restauracji, a po kolejnych, już współczesnych, zabiegach konserwatorskich nagrobek nadal cieszy oko.

Warto zatem zajść do garnizonowej świątyni (wojsko przejęło po ewangelikach ten obiekt po II wojnie) i – spoglądając na renesansowe dzieło w prezbiterium zadumać się i nad zasługami i chwałą prymasa jak i nad przewrotnością losu.

autor (c) Piotr Sobolewski

Był to 4 odcinek audycji "Urzekła mnie moja historia", zatytułowany "Prymas Karnkowski".

Odcinek poprzedni możecie przeczytać --------> TUTAJ

Programu historycznego pt. "Urzekła mnie moja historia" można słuchać na antenie Radia Centrum 106.4 w poniedziałki i środy o godz. 12:15 (powtórki w soboty i niedziele o 13:15).

Czyta: Piotr Sobolewski


Każde forum komentarzy umieszczone pod informacjami prasowymi na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), nie jest moderowane w czasie rzeczywistym - komentarze nie są weryfikowane przed ich automatyczną publikacją. Nie jest dozwolone umieszczanie w ww. komentarzach: nazw i marek o charakterze komercyjnym, linków czy innego rodzaju przekierowań do innych stron internetowych i jakichkolwiek obiektów graficznych. Wpisy łamiące prawo należy zgłaszać na adres: adm@rc.fm. Wpisując jakikolwiek komentarz na niniejszej stronie internetowej (www.rc.fm), autor tego komentarza przyjmuje świadomie do wiadomości i świadomie akceptuje bezwarunkowe prawo właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm) do usunięcia lub modyfikacyjnego skrótu wpisanego komentarza oraz brak gwarancji zapewnienia ciągłości publikacji wpisanego komentarza, jako korespondencji niezamówionej przez właściciela niniejszej strony internetowej (www.rc.fm).