Kolejna kompromitacja ostrowskiego samorządu przy drugiej już próbie zaciągnięcia kredytu w wysokości 10 000 000 zł na załatanie dziury budżetowej. Jak zorientowano się dopiero po przyjęciu uchwały w tej sprawie, w projekcie zabrakło wymaganych prawem załączników, przez co dokument można jedynie... wyrzucić do kosza.

W pierwszym podejściu do przegłosowania kredytu dla miasta jeden z radnych pomylił się podczas głosowania i tym samym radnym z klubu "Przyjazny Ostrów" - popierającym prezydent Klimek - zabrakło jednego głosu.

Ostrowski magistrat był jednak zdeterminowany i po niespełna tygodniu zwołano sesję specjalną. Tym razem jednak popełniono kardynalny błąd formalny, gdyż w projekcie uchwały zabrakło wymaganych prawem załączników.

Jednym z pierwszych, który zauważył nieprawidłowości, był opozycyjny radny Damian Grzeszczyk, który jako jeden z powodów wskazał sposób prowadzenia obrad przez przewodniczącego Jarosława Lisieckiego:

"Sesja była tak prowadzona, że przerywano nam, nie dopuszczano nas do głosu, przerywano, a ostatecznie większość przegłosowała zakończenie dyskusji. Ja, chcąc zadać pytanie o te załączniki, widząc co się dzieje, w geście protestu wstałem i wyszedłem."

na fot.: Damian Grzeszczyk / radny opozycyjny

Magistrat szybko wskazał winnego karygodnego zaniedbania i odpowiedzialnością obciążył urzędniczkę, naczelnik Wydziału Finansowego Urzędu Miejskiego, która musiała złożyć dymisję.

Innego zdania o odpowiedzialności jest jednak radny Grzeszczyk.

"Za to, że dopuszczono do głosowania taka uchwałę, odpowiedzialny jest przewodniczący. Ponadto, za sytuację budżetową odpowiada nadzór – czyli prezydent miasta. Dzisiaj próbuje nam się wmówić, że za brak załączników wina spada na urzędniczkę. To nieprawda, odpowiedzialny jest przewodniczący i pani prezydent."

Tym samym dziura budżetowa pozostała, a magistrat będzie teraz musiał głowić się, skąd wziąć brakującą kwotę.

A jak zrobić to tym razem zgodnie z prawem?