W Ostrowie Wielkopolskim nie słabnie problem homofobicznych i rasistowskich napisów w miejscach publicznych. Na spotkaniu z dziennikarzami mówiła o tym kandydatka lewicy do Sejmu Beata Błażejczak-Kleczewska, która przyjechała do Ostrowa by wyrazić swój protest przeciw mowie nienawiści w postaci nielegalnego graffiti na ostrowskich ulicach.
Beata Błażejczak-Kleczewska spotkała się z dziennikarzami w nietypowym miejscu: na tle wielkiego graffiti z napisem wzywającym do „zabicia LGBT”. Choć organizatorka spotkania przyznała, że nie mieszka w Ostrowie, to od ostrowskich aktywistów wie, że podobnych napisów pojawia się w mieście znacznie więcej. Dzieje się tak, mimo akcji zamalowywania takich haseł, zapoczątkowanej niedawno przez władze miasta. Te starania kandydatka uznała za nieskuteczne i niewystarczające.

Co więcej, Błażejczak-Kleczewska przyznał, że sama również padła ofiarą hejtu, tym razem politycznego: „Ja sama też jestem teraz atakowana i hejtowana, waśnie dlatego, że jestem z lewicy. Takie napisy też się pojawiały w Ostrowie, jak „zabić lewicowców”. Jest dla mnie niedopuszczalne, żeby szczuć na jakąkolwiek grupę ludzi. W tak pięknym mieście, jak Ostrów nie pozwólmy, żeby takie nienawistne napisy zanieczyszczały przestrzeń publiczną”.

Kandydatka nie poprzestała na słowach, gdyż na koniec własnoręcznie zamalowała napis na ścianie, choć - jak sama przyznała – zdaje sobie sprawę, że jest to syzyfowa praca.