Pleszewska policja prowadzi śledztwo w sprawie pięciu pożarów, do których doszło w poniedziałek w ciągu jednej doby. Wiele wskazuje na to, że nie były one dziełem przypadku.

O pierwszym zdarzeniu pleszewskich pożarników poinformowali mieszkańcy Kajewa z powiatu pleszewskiego po 13-ej , którzy zauważyli gęsty dym unoszący się nad polami w pobliżu ich miejscowości. Na miejsce zadysponowano zastępy gaśnicze z Pleszewa oraz OSP z Gołuchowa, Pleszewa i Sowiny Błotnej.

Po dotarciu pierwszych ratowników na miejsce okazało się, że płonie stóg słomy, który był już cały w ogniu. Chwilę po ugaszeniu dyspozytor pleszewskiej straży otrzymał zgłoszenie o kolejnym pożarze stogu słomy - tym razem niedaleko Grodziska w gminie Pleszew.

Zadysponowano kolejne zastępy strażaków z Pleszewa oraz druhów z OSP Grodziska, Rokutowa i Broniszewic. Niestety, pożar był już na tyle rozwinięty, że działania pożarników polegały jedynie na obronie pobliskich obiektów.

Strażacy nie zdążyli ugasić do końca pożaru, a na stanowisko kierowania wpłynęło kolejne zawiadomienie o podobnym pożarze w sąsiedniej wsi - Zawidowicach. Tam również nie było już czego ratować.

Po kilkudziesięciu minutach wracających strażaków z akcji gaśniczej w Zawidowicach zadysponowano do palących się nieużytków w Pleszewie, w pobliżu rzeki Ner. Jak podkreślają ratownicy - "wiele wskazywało na to, że mogło to być podpalenie".

Po 21-ej doszło do kolejnego pożaru, w którym spłonęło 150 balotów słomy. Ogień pojawił się w miejscowości Moszczanka w powiecie ostrowskim. Akcja gaśnicza trwała około 5 godzin, a w działaniach brało udział 5 zastępów, w tym 27 ratowników.

Sprawą zajęła się pleszewska policja. Tymczasem strażacy wystosowali apel:

"Apelujemy o zwracanie szczególnej uwagi na to, co dzieje się w pobliżu naszych gospodarstw - zwłaszcza na osoby, które zachowują się w sposób podejrzany, które obserwują stogi lub zabudowania. Zwróćmy też uwagę na pojazdy, które o nietypowych porach poruszają się po polnych drogach".