4-letnia dziecko z rozległymi poparzeniami trafiło w piątkowy wieczór do szpitala w Ostrowie Wielkopolskim. Kilka godzin wcześniej dziecko wpadło do kociołka z gorącą zupą. Do zdarzenia doszło w piątek wieczorem w Pępowie w powiecie gostyńskim, na terenie jednej z firm gastronomicznych. Dziewczynka to córka właściela firmy. Według wstępnych relacji dziecko wbiegło do kuchni restauracji, gdzie na podłodze znajdował się odstawiony duży garnek.

Dziewczynka ma poparzone około 30% powierzchni ciała. To głównie okolice brzucha, ręce oraz nogi. Jej stan lekarze oceniają jako średni. Tuż po zdarzeniu podjęto decyzję o przetransportowaniu dziecka śmigłowcem LPR do ostrowskiego szpitala, w którym od kilku lat działa Wielkopolskie Centrum Leczenia Oparzeń.

"Na tym etapie trudno o jakieś rokowania długodystansowe. To jest początek długiego, długotrwałego procesu leczenia. Poparzone są głównie kończyny i tułów, także dość skomplikowane, trudne w leczeniu. Na razie jest to leczenie wstępne, leczenie operacyjne dopiero jeśli będzie możliwe, na tym etapie nie było to ani konieczne, ani wskazane. Dalsze formy terapii będą zależne od bieżącej sytuacji, nie zawsze jest to do końca przewidywalny przebieg" - powiedział radiuCENTRUM Adam Stangret, rzecznik prasowy ostrowskiego szpitala.

Postępowanie w tej sprawie prowadzi policja, która o zdarzeniu została poinformowana w sobotę.

na fot.: Lotnicze Pogotowie Ratunkowe - dziecko transportowała do szpitala załoga LPR z Zielonej Góry

graf. Google Maps / odległość z Pępowa w pow. gostyńskim do Ostrowa Wlkp. to blisko 50 km

Jak przekazał mediom Adam Stangret, rzecznik prasowy szpitala w Ostrowie Wielkopolskim, dziecko było przytomne. Dziewczynkę czeka teraz długie i wieloetapowe leczenie.

autor: redakcjarc.fm