13 lutego zapadnie wyrok w sprawie, jaką Marcin Andrzejewski, były koordynator Biura ds. Promocji i Informacji Miejskiej w kaliskim magistracie, wytoczył miastu. A chodzi o 52 000 złotych, które zdaniem Andrzejewskiego miasto powinno mu wypłacić, a tego nie zrobiło.

Ostatnia rozprawa odbyła się 1 lutego. Nie pojawił się na niej prezydent Kalisza. Miasto reprezentował mecenas Filip Żelazny, który przekonywał sąd, że wynagrodzenie Andrzejewskiemu za okres od stycznia 2016 roku do marca 2016 roku się nie należy, bowiem nie miał w tym czasie umowy z miastem. Co więcej - strona pozwana twierdzi, że powód żąda pieniędzy za pracę, za którą otrzymał zapłatę wcześniej.

na fot. pośrodku: Marcin Andrzejewski / były koordynator ds promocji miasta Kalisza

Tymczasem adwokat Andrzejewskiego utrzymuje, że jego klient stał się ofiarą miejskiej polityki.

Przypomnijmy, że obecność Marcina Andrzejewskiego w ratuszu budziła spore kontrowersje. Ze względu na zbyt niskie wykształcenie - Andrzejewski skończył zawodówkę i jest mechanikiem - miasto nie mogło zawrzeć z nim umowy o pracę na stanowisku kierowniczym. Zatem biurem promocji i 10 podwładnymi Andrzejewski kierował na mocy umowy zlecenia. Do czasu, aż miasto z nim umowę - z niejasnych publicznie powodów - zerwało.

na fot.: Marcin Andrzejewski / profil na FB