Ostrowianin, Krzysztof Łyżwa w barwach Azotów Puławy nie zdołał sięgnąć po Puchar Polski w piłce ręcznej. W finale, który rozegrano w Kaliszu jego zespół długo prowadził z PGE VIVE Kielce. W drugiej połowie faworyt jednak pokazał moc i pewnie wygrał dziesiąty raz z rzędu Puchar Polski. Łyżwa i jego koledzy mieli czego żałować, bo szansa na historyczny sukces była duża.

"Walczyliśmy, bo nie można nam odmówić woli walki. Wiedzieliśmy, że jest to jeden mecz i tutaj wszystko się może zdarzyć na neutralnym terenie. Szkoda tego meczu, bo Vive w niedzielę było do ugryzienia. Wszystko, co złe zaczęło się dla nas w 39 minucie, kiedy to graliśmy w przewadze. Wtedy nie potrafiliśmy zdobyć bramki. Sławek Szmal zaczął murować bramkę w stuprocentowych sytuacjach. Przez to mecz się potoczył tak, a nie inaczej. Vive odjechało nam i później ciężko było coś zdziałać" - powiedział radiuCENTRUM Krzysztof Łyżwa.

Dodajmy, że Łyżwa w finale rzucił 3 bramki. Wychowanek Ostrovii do gry wrócił nieco ponad miesiąc temu. Wcześniej długo pauzował na skutek kontuzji.

na fot.: Krzysztof Łyżwa (trzeci od prawej) wraz ze swoją drużyną długo prowadził w finale Pucharu Polski z Vive Kielce, ale ostatecznie musiał uznać wyższość mistrza kraju.