Sport w obliczu epidemii praktycznie zamarł. Większość rozgrywek jest zawieszona. Poszczególne ligi kończą przedwcześnie rozgrywki. Żużel jest w innej sytuacji, bo zaczyna się wiosną i trwa do jesieni. Miesiąc czy nawet dwa opóźnienia, tragedią nie będzie. Większy dramat może sprawić kryzys gospodarczy, którzy odczują sponsorzy wykładający spore środki finansowe na sport. Mówi radiuCENTRUM Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovia:

"Na tę chwilę na pewno wszyscy się martwimy. Koronawirus może przynieść kryzys gospodarczy. Nie tylko uderzy w sport, ale poprzez gospodarkę sport dostanie rykoszetem. W tej sytuacji rodzi się wiele pytań. Cały czas wierzymy w to, że uda się szybko uporać z tym koronawirusem. Pesymistyczny scenariusz jest jednak taki, że żużel może też ucierpieć. Będziemy razem my jako działacze, pewnie wszyscy żużlowcy, a także sponsorzy, którzy kochają ten sport, działać tak, by żużel przetrwał. Pasji i miłości do żużla nie jest w stanie koronawirus wybić nam z głowy. Wspólnie będziemy starali się to podnieść i udźwignąć problemy, z którymi przyjdzie nam się zmierzyć po zakończeniu epidemii" - powiedział radiuCENTRUM Radosław Strzelczyk.

Przypomnijmy, że w przypadku pierwszej ligi, przełożona została na razie tylko inauguracyjna kolejka. Spekuluje się jednak, że sezon nie ruszy wcześniej niż na początku czerwca. Jeśli zostaną zniesione wszelkie zakazy, także te dotyczące trenowania i organizowania imprez masowych, kluby dostaną od 7 do 10 dni na przygotowanie się do startu ligi.