Setki kibiców z naszego regionu w sobotni wieczór kibicowało na PGE Narodowym w Warszawie podczas żużlowej Grand Prix Polski. Najwięcej było ich z Ostrowa, ale również z Kępna, Krotoszyna czy Nowych Skalmierzyc. Emocji w stolicy było co niemiara. Ponad 45 tysięcy widzów obejrzało kapitalne ściganie, a do pełni szczęścia zabrakło tylko Mazurka Dąbrowskiego na koniec. Wygrał Szwed, Fredrik Lindgren, a drugi finiszował, walczący do ostatnich metrów Maciej Janowski, który przyznał radiuCENTRUM, że uczucie niedosytu góruje nad radością z drugiego miejsca.

"Szkoda, bo naprawdę było tak blisko zwycięstwa. Chciałem zapewnić publiczności, a także sobie samemu odśpiewanie Mazurka Dąbrowskiego. Goniłem jak tylko mogłem. Fredrik Lindgren był bardzo szybki i nie dał sobie wydrzeć w finale zwycięstwa. Jestem sportowcem i dla mnie liczy się pierwsze miejsce. Drugi to zawsze pierwszy przegrany. Oczywiście, cieszę się, bo w stawce Grand Prix było szesnastu zawodników, z których tak naprawdę każdy mógł wygrać te zawody."

na fot. Najlepsza trójka podczas konferencji prasowej: Fredrik Lindgren, Maciej Janowski i Jason Doyle.

Trzecie miejsce na podium zajął Australijczyk, Jason Doyle. Grand Prix Polski była też hołdem dla Tomasza Golloba, który walczy o zdrowie w bydgoskim szpitalu. Kilkadziesiąt tysięcy gardeł kilka razy w trakcie zawodów skandowało nazwisko najwybitniejszego polskiego żużlowca. Gollobowi poświęcono także specjalny film przed zawodami oraz gestem wsparcia zakończono fantastyczny pokaz laserowy po ceremonii dekoracji zwycięzców.