Zagrał na własne życzenie, bo bardzo chciał pomóc drużynie, ale już w połowie drugiej kwarty upadł na parkiet i z grymasem bólu, przy pomocy fizjoterapeuty i kolegów z zespołu opuścił boisko. Mowa o Marcu Carterze, którzy zmaga się z urazem ścięgna Achillesa. Kontuzji nabawił się w Radomiu, a odnowiła się ona w sobotnim meczu z Turowem Zgorzelec, który ostrowski zespół wygrał 93:78.

"Marc przed meczem z Turowem trenował tylko indywidualnie. Robiliśmy wszystko, żeby zagrał. Marc to człowiek, który nie oszczędza organizmu i był gotowy do poświęcenia dla drużyny. Wszyscy widzieli, co się stało w drugiej kwarcie. Na razie nie wiadomo, jak poważna jest to kontuzja i jak dużo czasu będzie potrzebował na dojście do siebie. Konieczne są szczegółowe badania. Myślę, że nie jest to tak groźna kontuzja jak pierwotnie się wydawało, ale bez wątpienia Marc będzie potrzebował trochę czasu, by dojść do siebie" - powiedział radiuCENTRUM Emil Rajković.

Marc Carter dołączył do drużyny na początku stycznia. Zdołał rozegrać w BM Slam Stali tak naprawdę jeden pełny mecz. Wszyscy, którzy dobrze życzą ostrowskiej drużynie, trzymają kciuki za zdrowie amerykańskiego gracza, który jest bardzo potrzebny BM Slam Stali.

na fot. Marc Carter / BM Slam Stal