Słaba obrona, ale też dobra postawa w bramce gości byłego kaliskiego gracza Błażeja Potockiego zadecydowały o ligowej porażce szczypiornistów MKS-u Kalisz. W niedzielę kaliszanie przegrali na własnym parkiecie z ŚKPR Świdnicą 29:31. Pierwsza połowa to niemoc strzelecka po obu stronach i i jednobramkowe prowadzenie gości 13:12. W drugiej świdniczanie zwiększyli przewagę i w 50 minucie prowadzili czterema trafieniami 26:22. Kaliszanie zmniejszyli jeszcze straty do dwóch bramek, ale na więcej goście nie pozwolili. "Za dużo było strachu i błędów w obronie" - podsumował trener MKS-u Mateusz Różański:

"W przerwie zapytałem moich chłopaków czy już przestali się bać bramkarza Błażeja Potockiego, bo to nie jest żaden nadczłowiek, a tak to przez pierwszy kwadrans wyglądało. Bali się odpowiedzialności za rzuty. W końcówce gdy zagrali bardziej na luzie to zaczęło odnosić skutek, ale zabrakło czasu. Generalnie zagraliśmy mizerne zawody na słabej skuteczności rzutowej i kiepsko w obronie".

"Na początku na skrzydłach rzeczywiście Błażej w bramce nam trochę poprzeszkadzał. Jednak w drugiej połowie, nikt nam nie odmówi walki i chcieliśmy to wygrać. Zabrakło z jednej strony pełnej koncentracji, no i zbyt dużo własnych błędów w obronie."

Dodał najskuteczniejszy w kaliskiej drużynie Damian Krzywda, zdobywca 8 goli. Po tej przegranej MKS Kalisz wciąż zajmuje 12 miejsce w tabeli. Za tydzień kaliszanie na wyjeździe rozegrają derbowy pojedynek z Ostrovią.

MKS Kalisz - ŚKPR Świdnica 29:31 (12:13).