Tzw. rzutem na taśmę, w ostatniej sekundzie meczu Artur Bożek zapewnił kaliskiej drużynie szczypiornistów drugie ligowe zwycięstwo w nowym sezonie. W niedzielę, w ramach trzeciej kolejki pierwszoligowych zmagań MKS Kalisz podejmował w hali Arena Siódemkę Miedź Legnica. Po wyrównanym kwadransie, goście zyskali przewagę, a kaliszanie do ostatnich sekund występowali w roli "goniących". Do przerwy było 11:12 dla przyjezdnych. Po nerwowej końcówce ostatecznie punkty zostały w Kaliszu, ale grający trener MKS-u Bartłomiej Jaszka nie krył Radiu Centrum rozczarowania postawą swoich kolegów:

"Od początku graliśmy bardzo ospale, brakowało tempa. Nie da się wysoko wygrać meczu przy takiej dyspozycji jaką zaprezentowaliśmy z Miedzią. Chłopacy muszą nabrać pewności i uwierzyć w siebie, bo naprawdę mamy dobry zespół. Na parkiecie musimy pokazać to co mamy najlepsze, a nie patrzeć co prezentują rywale. Jak będzie większa swoboda gry, ale też pełne zaangażowanie to ta gra będzie wyglądała lepiej".

Wystarczy dodać, że goście kilkukrotnie odskakiwali na cztery bramki m.in. prowadzili 11:7, a potem 18:14. Na szczęście w 52 minucie kaliszanie doprowadzili do remisu 21:21. Na trzy sekundy przed końcową syreną było 24:24. Wtedy trener poprosił o czas by zaplanować ostatnią akcję. Gospodarze wykonali ją zgodnie z wytycznymi i mogli się cieszyć z trudem wywalczonego zwycięstwa. Najwięcej, cztery trafienia dla MKS-u zanotował Michał Czerwiński.

MKS Kalisz - Siódemka Miedź Legnica 25:24 (11:12).