Jakiś czas temu na terenie Kalisza rozkolportowano ulotki zatytułowane "Obserwator Społeczny".

Ich kontrowersyjna treść, w naturalny sposób, stała się źródłem wielu pytań:

O niektórych aspektach poruszonych w ulotce - np. o nasilonym udziale byłych funkcjonariuszy kaliskiej SB w organach nowego samorządu lub w podmiotach od niego zależnych - Radio Centrum informowało na bieżąco, dużo wcześniej.

W związku z publicznym charakterem oskarżeń i pozostałych przywoływanych w ulotkach okoliczności, redakcja zwróciło się w ubiegłym tygodniu do Rzecznika Prasowego Urzędu Miejskiego w Kaliszu z poniższymi pytaniami:

1. Czy władze miasta wiedzą, że takie druki są rozpowszechniane w Kaliszu?

2. Czy są to informacje prawdziwe? Jeśli nie, to które z nich są nieprawdziwe? Czy jeśli są nieprawdziwe, to miasto lub osoby opisane mają zamiar podjąć kroki prawne w tej kwestii?

3. Czy wiceprezydent Piotr Kościelny lub prezydent Grzegorz Sapiński chcą za pośrednictwem Radia Centrum odnieść się do opisanych w ulotce sytuacji (np zdementować, sprostować)?

A to odpowiedź, którą redakcja Radia Centrum otrzymała od Rzecznika Prasowego Urzędu Miejskiego w Kaliszu, p. Elzbiety Zmarzłej:

1. Władze miasta wiedzą, że takie druki są rozpowszechniane w Kaliszu. Są to druki anonimowe.

2. Jest to nadużywanie prawa do anonimowej wypowiedzi, zawartego w prawie prasowym (art. 15.1.) i wypacza istotę tego unormowania.

Dlatego prezydent Grzegorz Sapiński i wiceprezydent Piotr Kościelny nie odniosą się w żaden sposób do anonimowych druków.

3. Nie ma zgody władz miasta na dawanie anonimowym graczom narzędzi do bezkarnego okładania ludzi.

W blogu „The New York Times Public Editor's Journal ukazał się niedawno tekst „The Times Used 25 Unnamed Sources in 7 Days, a Reuters Critic Says”. NYT uważa cytowanie anonimowego źródła za wstyd.

Skutkują one lawiną pomówień, które powinny być załatwiane z otwartą przyłbicą.

Prezydent lub jego zastępcy bardzo chętnie, za pośrednictwem Radia, przekażą kluczowe obecnie dla mieszkańców tematy. Proszę zaproponować datę spotkania na Waszej antenie.

Cały wpis (nie tak niedawny, bo z sierpnia 2014) na blogu w języku angielskim, do którego odwołuje się rzecznik, można przeczytać TUTAJ [klik].

Gdzie było w nim o wstydzie, nie mogliśmy się doczytać. Znaleźliśmy natomiast w rzeczonym wpisie profesjonalną opinię pracownika uznanej międzynarodowej agencji informacyjnej Reuters, tyczącą dopuszczalności używania anonimowych źródeł informacji:

“His column made the point — as I have repeatedly - some uses of anonymous sourcing are valid and necessary. He gives the example of the powerful series by Michael Winerip and Michael Schwirtz on Rikers Island abuses that has been running in The Times recently, calling it one where anonymity is warranted because it involves a source with very valuable and newsworthy information. I agree entirely.”

Nie wdając się w meandry, sens z przytoczonego cytatu jest dokładnie odwrotny do tego co wyczytała rzecznika kaliskiego ratusza i jak najbardziej dopuszcza w pracy dziennikarskiej posługiwanie się anonimowym źródłem informacji, jeśli przytaczane przez takie źródło okoliczności są dużego znaczenia.

Oskarżenia pod adresem obecnych władz Kalisza zawarte w prezentowanej ulotce są raczej bezdyskusyjnie okolicznościami takiego właśnie kalibru.

Odmowa ich skomentowania czy sprostowania, budzić musi duże zaskoczenie i zastanowienie.

W świetle tego, jedyne co możemy zaproponować kaliszanom to kompletna dowolność interpretacji, tak treści ulotki, jak i całej tej sytuacji. I może tak jest lepiej.