Kolejki do lekarzy frasują kaliskiego radnego niezależnego - Krzysztofa Ścisłego.

Radny podczas ostatniej, lipcowej sesji głośno zastanawiał się, czy to właściwe, że kaliszanie muszą czekać w ogonku, gdy miejsca zajmują im pacjenci spoza Kalisza - mieszkańcy okolicznych miejscowości, a miasto miało udział w finansowaniu remontów kaliskich przychodni.

"Nie chcę być posądzony o tani populizm, bo problem jest złożony. Jak na przykład traktować mieszkańców Kościelnej Wsi - czy to są kaliszanie czy nie?" - zastanawiał się radny: "Ale to tak trochę wypada w ten sposób, że kogo stać - buduje się za miastem i wyjeżdża, kogo nie stać - a wiec jest biedniejszy - zostaje w Kaliszu. I uczestniczy w rozwoju tego miasta, czyli płaci podatki. A niektórzy przyjeżdżają tu i z tego korzystają. Nie bardzo to rozumiem. Może to jest kwestia zbyt skomplikowana socjologicznie - ale wydaje mi się, że trzeba by nad tym pochylić się i zastanowić."

na fot.: Krzysztof Ścisły / kaliski radny miejski / niezrzeszony, z listy SLD

Radny Ścisły oczekuje, że kaliscy lekarze sprawdzą kody pocztowe swoich pacjentów, jak kasjerki kody klientów w marketach budowlanych, a wyniki zestawień przekażą miejskim władzom.

Warto przypomnieć, że pacjent ma prawo wyboru dowolnego lekarza rodzinnego - zgodnie z wypełnioną deklaracją. Ma też możliwość zmiany lekarza, jeżeli jego opieka z jakichkolwiek względów mu nie odpowiada. Rejonizacja w tym względzie nikogo nie obowiązuje.