Choć jak zawsze chcemy dobrze, to nie zawsze tak wychodzi. Pracownicy schronisk dla bezdomnych zwierząt apelują, by nie przekazywać do placówek wolno żyjących kotów, zwłaszcza oddzielanych od matek kocich maluchów. "W naszym przypadku to jest plaga. Ludzie chcą pomóc zwierzakom, dlatego wyłapują je ne terenie miasta, a następnie przywożą do schroniska. Ale tak naprawdę niechcący je krzywdzą" - informuje radioCENTRUM Adam Wyszatycki, kierownik Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Kaliszu.

"Te koty, które często widzimy, poruszając się po mieście, które chowają się pod samochodami, przemykają nad Prosną, wchodzą do ogródków czy piwnic, to są właśnie koty wolno żyjące. Ustawa o ochronie zwierząt zabrania
przyjmować je do schroniska. Powinny one pozostać w swoim naturalnym środowisku. Stanowią one część naszego lokalnego, miejskiego ekosystemu.
Wyłapywanie ich i umieszczanie w schronisku jest po prostu niehumanitarne".

W Kaliszu położonym przy rzece, wolno żyjące koty regulują m.in. liczbę miejskich gryzoni.

Kiedy możemy mieć pewność, że mamy do czynienia z kotem wolno bytującym, a nie zagubionym pupilem? Dziki kot unika kontaktu z człowiekiem, chowa się, nie pozwala pogłaskać, bywa agresywny, a kiedy czuje się zagrożony, może też ugryźć.