700 hodowców i około 21 000 rodzin pszczelich liczy Regionalny Związek Pszczelarzy Wielkopolski Południowej. Wbrew niepokojącym doniesieniom w mediach o masowym wymieranu rojów pszczół, w kaliskim miejsko-powiatowym kole przybywa członków i nowych pasiek. W tym roku jest już zarejestrowanych 80-ciu pszczelarzy, którzy przede wszystkim walczą o zdrowie swoich pożytecznych owadów.

"Nasze pasieki w regionie kaliskm pustoszy varroa destructor. Jest to pasożyt, który żywi się hemolizą krwi pszczoły. Jeżeli pszczelarz zaniedba leczeni pszczół w okresie od sierpnia do późnej jesieni, na wiosnę może się spodziewać takiego stanu, że otworzy ul i wszystkie pszczoły umrą, bo pszczoła nie zdycha, tylko umiera" - powiedział radiuCENTRUM Kazimierz Zalewski, prezes Regionalnego Związku Pszczelarzy Wielkopolski Południowej w Kaliszu.

Pszczelarze w walce z chorobami i pasożytami otrzymują pomoc z programu Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa w postaci refunowanych w dużym stopniu leków, które stosowane w odpowiednim czasie pozwalają uratować pszczele rodziny.
Innym zagrożeniem jest stosowanie przez rolników oprysków na polach w momencie, kiedy owady zbierają nektar.

"Ja mam pszczoły u rolnika, który wie, że jeżeli posieje facelię i pszczoły jej nie zapylą, to nie zbierze tego plonu, który chciałby uzyskać. Obok facelii ten rolnik ma 5 h ziemniaków, które pryska, ale o godz. 20-tej, wtedy, kiedy pszczoły są już po lotach i znajdują się w 99% w ulach. Nie wszyscy rolnicy mają taką świadomość. Nie należy tragizować, ale musimy się wszyscy pszelarze i rolnicy mobilizować, żeby działać we wspólnej sprawie" - dodał pszczelarz.

Albertowi Einsteinowi przypisuje się powiedzenie, że jeśli wymrą pszczoły, ludzkość przetrwa zaledwie kilka lat. Pszczelarze staraja się, by jego ponura prognoza nie stała się rzeczywistością.