Strzelił i zabił. 54-latkowi grozi teraz dożywocie. Mężczyzna, pracując na fermie drobiu pod Kaliszem, w trakcie sprzeczki zastrzelił swojego pracodawcę. Według prokuratury usiłował też zabić jego żonę - ale broń, z której celował - odmówiła posłuszeństwa. Do dramatu doszło we wrześniu minionego roku. Prokuratura zakończyła śledztwo w tej sprawie i skierowała akt oskarżenia przeciwko 54-latkowi:

"Zarzucono mu, że działając z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, oddał dwa strzały z pistoletu typu TT, celując w głowę pokrzywdzonego, co spowodowało jego śmierć. Czynu tego dopuścił się w warunkach recydywy, czyli w ciągu pięciu lat, po odbyciu co najmniej jednego roku pozbawienia wolności, orzeczonej za przestępstwo podobne" - powiedział radiuCENTRUM Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie.

Tuż po morderstwie, 54-latek okradł zwłoki swojego pracodawcy.

"W toku postępowania ustalono, że bezpośrednio po dokonaniu pierwszego z zarzucanych czynów, mężczyzna zabrał w celu przywłaszczenia złocony łańcuszek z zawieszką w kształcie krzyża. Biżuteria warta była około 15 000 złotych. Tego czynu, również jak ustalono, mężczyzna dopuścił się w warunkach recydywy. Kolejny zarzut, to posiadanie broni palnej bez zezwolenia" - dodał prokurator.

na fot.: Maciej Meler / rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wielkopolskim

Broń, której użył zabójca pochodziła z czasów II wojny światowej. Tuż po dokonaniu zbrodni i próbie zastrzelenia kobiety, 54-latek uciekł z fermy. Schwytany został w Kaliszu i trafił do aresztu. Podczas prokuratorskiego przesłuchania mężczyzna przyznał się do zabójstwa, kradzieży łańcuszka oraz posiadania broni. Zaprzeczył jednak, że chciał zabić również żonę swojej ofiary.