Co dalej z inicjatywą uchwałodawczą w Kaliszu? Czy miasto zablokuje najmniejsze obywatelskie inicjatywy, podnosząc próg wymaganych podpisów z 200 na minimum 1000? To jeden z punktów projektu koalicyjnych władz, który ma zmienić zasady wprowadzania inicjatyw obywatelskich pod obrady Rady Miasta.

Pomysłowi władz Kalisza sprzeciwia się Eskan Darwich, kaliski radny Platformy Obywatelskiej, który przedstawił opozycyjny projekt uchwały w tej sprawie: "Nasz projekt jest prosty i stawia obywatela na równi z urzędnikami. W momencie, kiedy projekt trafi do Urzędu Miasta w sposób arbitralny, nie zostanie skreślony przez urzędnika. Chcemy, żeby każdy projekt spełniający podstawowe wymogi trafił pod obrady Rady Miejskiej. Ktoś musi wziąć odpowiedzialność za to. co dzieje się z projektami obywateli. Zwróćmy uwagę, że przed wyborami obecny prezydent Grzegorz Sapiński nosił na sztandarach wyborczych proobywatelskie hasła. Czy wpisuje się to w pomysł podniesienia progu?".

Według radnego Darwicha, propozycja opozycji zakłada działania odwrotne w stosunku do projektu władz miasta:

"Koalicja proponuje, aby 2-osobowa delegacja udała się z podpisami do przewodniczącego Rady Miasta, który w terminie 10 dni powinien skierować projekt uchwały do prezydenta. Prezydent wysyła projekt do weryfikacji przez poszczególne wydziały oraz skarbnika miasta. Urzędnicy mogą taki projekt wrzucić do kosza, jeżeli nie spełnia wymogów formalno-prawnych. Chcemy to odwrócić, urzędnik powinien jedynie opiniować projekt, który następnie obowiązkowo trafi pod obrady Rady Miasta. Nie może być tak, że grupa 1000 osób zbiera podpisy, a jedna decyzja sprawia, że projekt trafia do kosza i nikt nie ponosi za to odpowiedzialności".

Projekt PO nie przewiduje zbierania podpisów w pierwszej fazie. Według opozycji w pierwszej kolejności 3 osobowy komitet miałby opracować projekt, który następnie zostanie skierowany do przewodniczącego Rady Miasta oraz prezydenta. Prezydent przez urzędników sprawdzi, czy projekt spełnia warunki formalno-prawne, jeżeli odpowiedź będzie pozytywna, to projekt wróci do komitetu, który rozpocznie zbieranie podpisów.

"Szanujemy w ten sposób pracę ludzi, nie zbieramy podpisów pod projektem, który nie spełnia wymogów finansowych i prawnych" - dodał radny Darwich.